Sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami. Tak zarządził sędzia Jerzy Zieliński na wniosek obrońcy, któremu przytaknęli oskarżyciele - prokurator Wiesław Dworczak oraz pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, którym jest starszy brat oskarżonego - adwokat Tomasz Bokszczanin. Ustaliliśmy, że w drugim dniu procesu zeznawać miał Józef C., dziadek Marcelego. - Byłem na przesłuchaniu, odmówiłem zeznań - powiedział nam pan Józef, który po prawie dwóch latach zobaczył średniego wnuka.
To spotkanie wstrząsnęło Józefem C.
- Odpłakałem swoje - powiedział nam. – Widziałem go przez szybę, nie poznałem go jako dziadek. W rozmowie z nami pan Józef powiedział, że mógłby wybaczyć winę, jak papież Jan Paweł II, który wybaczył swojemu niedoszłemu mordercy. Wspomniał też syna.
- Syn nigdy mi złego słowa nie powiedział do końca swych dni. Wielkie uznanie u ludzi miał. Starszy wnuk poszedł w ojca ślady, jestem z tego bardzo zadowolony - powiedział nam.
Co dziadek teraz czuje do Marcelego?
- Ja mam osobisty żal, jako dziadek. Od małego uczestniczyłem w jego życiu. A on nigdy nie przyszedł pomóc, wszystko robił, żeby nie pomagać. To jest brak kultury i honoru. Nie przejmował się niczym, nie wrodził się w ojca. Niech już ma, co ma, zrobił dużą tragedię - stwierdził pan Józef. Powiedział nam również, że najbardziej chciałby się dowiedzieć, dlaczego jego wnuk to zrobił.
- Najtrudniejsze dla mnie jest to, że był wtedy poczytalny, jak orzekli biegli. To jest dla mnie najbardziej przykre, co może być. To nieprawdopodobne dla normalnego człowieka - orzekł pan Józef.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.