Najważniejsze decyzje spadły na głowy dyrektorów. Każdy z nich musiał więc opracować procedury dotyczące m.in. noszenia przez uczniów maseczek.
- One szkodzą naszym dzieciom! - uważa na przykład Marcin Józefiak, przewodniczący rady gminy Stoszowice.
Przewodniczący Józefiak chciałby, żeby władze gminy wpłynęły na gminną szkołę i sprawiły, aby dzieci nie musiały osłaniać ust i nosów na przerwach.
- Ministerstwo tę decyzję zostawiło dyrektorom - podkreśla wójt Paweł Gancarz. A to sprawiło, że w samym powiecie ząbkowickim dyrektorzy rozwiązali tę kwestię na wiele różnych sposobów.
Na przerwach, a nawet na niektórych lekcjach
- Uczniowie noszą maseczki na przerwach i na lekcji informatyki, gdzie nie możemy zachować dystansu - mówi Irena Pachnicz, dyrektor Szkoły Podstawowej w Budzowie z Filią w Grodziszczu. - Mierzymy też uczniom temperaturę.
Podobnie jest na przykład w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Bardzie z Filią w Przyłęku.
- Mamy procedury, według których uczniowie zobowiązani są do noszenia maseczek w czasie przerw, ale w praktyce musza je nosić tylko wtedy, kiedy dochodzi do mieszania się klas - tłumaczy Wioletta Piojda, dyrektor bardzkiej podstawówki. Tu także mierzona jest temperatura dzieciom wchodzącym do budynku.
Również szkoły średnie postawiły na maseczki
- Są procedury stworzone, które mówią, że w częściach wspólnych, jak korytarze czy sklepik, gdzie nie można zachować dystansu, uczniowie muszą nosić maseczki - mówi Tomasz Błauciak, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego w Ząbkowicach Śląskich. - Nie mierzymy uczniom temperatury.
Tak też było w Zespole Szkół Zawodowych w Ząbkowicach, ale w tym tygodniu w szkole stanie maszyna do dezynfekcji rąk, która automatycznie będzie mierzyć temperaturę osobom do niej podchodzącym.
- To urządzenie zakupiła rada rodziców - mówi Ryszard Pawłowski, dyrektor ZSZ. - Uczniowie noszą maseczki na przerwach, a reagują na nie różnie. Jeśli ktoś się nie stosuje do zasad, to upominamy.
Inaczej jest w ząbkowickich podstawówkach
- Nie ma u nas obowiązku noszenia maseczek ani na lekcjach, ani na przerwach - mówi Jarosław Machnik, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 z Oddziałami Przedszkolnymi. - Klasy jeden-trzy nie wychodzą na przerwy wtedy, kiedy wychodzą starsze klasy, nauczyciele sami regulują, kiedy u nich są przerwy.
Zdarza się, że uczniowie chodzą po szkole w maseczkach, bo tak chcą ich rodzice. Są to jednak pojedyncze przypadki.
W Szkole Podstawowej nr 1 też nie ma obowiązku noszenia maseczek, ale tutaj uczniowie w ogóle nie wychodzą na przerwy - to nauczyciele dochodzą do ich sal.
- W związku z epidemią wyznaczyliśmy w szkole strefę rodzica, do której rodzice mogą wejść, ale tylko w maseczkach - mówi Andrzej Popławski, dyrektor SP nr 1. W SP nr 2 rodzice w ogóle nie mogą wejść do budynku szkoły. Jak jest w Szkole Podstawowej nr 3 - nie udało nam się sprawdzić pomimo wielu prób skontaktowania się z dyrekcją.
Do naszej redakcji dzwonią rodzice zaniepokojeni obowiązkiem noszenia maseczek.
Dzieci będą chore przez maseczki?
- Moje dziecko chodzi do wiejskiej szkoły i tam musi nosić maseczkę, a w mieście nie muszą! - mówi nam pani Katarzyna. - A moje dziecko po prostu się w tej maseczce dusi. Niech ktoś coś z tym zrobi.
- Przecież maseczki przed niczym nie chronią, a bakterie i grzyby zgromadzone na nich powodują choroby - uważa z kolei pani Barbara.
- Wielka bzdura, przez te maski dzieci chorują - napisała na naszym Facebook’u Agnieszka Młynarska.
- Ten cały maseczkowy cyrk, z punktu widzenia zdrowia, to debilizm, natomiast służy władzy do podtrzymywania farsy o rzekomej groźnej pandemii - twierdzi Marcin Horodyński. - Wolność ludziom zabierają, do tego służy ta ściema z pandemią. Totalitarne rządy chcą zaprowadzić. Lepiej się obudźcie, zanim wasze dzieci staną się zupełnymi niewolnikami.
Rodzice skrzykują się w internecie, aby pisać oświadczenia, że biorą całą odpowiedzialność na siebie i ich dzieci nie będą nosiły maseczek. Do dyrektorów szkół w naszym powiecie, z tego co ustaliliśmy, jeszcze takie pisma nie trafiły.
- Miałam informację od jednego z rodziców, że dziecko jest przewlekle chore i nie powinno nosić maseczki, więc poprosiliśmy o przyłbice i rodzic na to przystał - mówi Wioletta Piojda.
- Mieliśmy jedną kwestię sporną, ale ją rozwiązaliśmy - mówi Irena Pachnicz.
Wszyscy dyrektorzy podkreślają, że nowe procedury były opiniowane przez rodziców i że wszyscy rodzice na nie wyrazili zgodę.