reklama

Krąg Emocji: Anna Rozwadowska o wystawie mandali i sztuce intencji

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Redakcja

Krąg Emocji: Anna Rozwadowska o wystawie mandali i sztuce intencji - Zdjęcie główne

foto Redakcja

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaW minioną sobotę w ogrodzie Ziębickiego Centrum Kultury odbyła się wyjątkowa wystawa mandali autorstwa Anny Rozwadowskiej. „Mandala Intencyjna” to projekt, który odzwierciedla osobiste emocje i intencje artystki, tworząc niezwykłe wizualne narracje w kształcie koła. Przed wystawą Anna Rozwadowska podzieliła się z nami swoimi przemyśleniami na temat sztuki, inspiracji oraz procesu twórczego.
reklama

Wywiad został przeprowadzony w czwartek, 25 lipca.

Zbliżamy się do Twojej wystawy mandali. Co to takiego?

Mandala to obraz lub rysunek wpisany w koło. Dosłownie wszystko, co znajduje się na planie koła, możemy nazwać mandalą. Są nimi m.in. rozety w witrażach kościołów czy labirynty ułożone na podłogach w kościołach i średniowiecznych bazylikach. Obecnie mandale są bardzo często spotykane w kolorowankach jako sposób na odstresowanie.

Gdzie i o której rozpoczyna się wystawa?

W sobotę 27 lipca, o godzinie 16 w ogrodzie Ziębickiego Centrum Kultury.

Co sprawia, że event oraz wystawa, są wyjątkowe?

W odróżnieniu od ekspozycji w muzeum bądź galerii, bezpośredni kontakt z obrazami będzie ledwie kilkugodzinny. Bardzo cenię sobie jednak wydarzenia jak te, gdy jako twórca mogę spotkać się z odbiorcami, opowiedzieć o swoich mandalach wszystkim chętnym i zwyczajnie porozmawiać z ludźmi obecnymi na wystawie o ich odczuciach względem mojej sztuki.

Co przedstawiają Twoje mandale?

Nie ma jednego tematu czy głównego nurtu. Inspiruję się sama sobą, a mandala to bardzo charakterystyczny i wyjątkowy twór. Już dwudziestowieczny szwajcarski psychoanalityk Carl Gustav Jung określał mandalę narzędziem do samopoznania oraz autoterapii. Używał jej zresztą dla samego siebie, ale i również podczas pracy ze swoimi pacjentami. Podczas malowania mandali w bardzo prosty sposób możesz spotkać się z samym sobą, ze swoimi myślami i przede wszystkim – ze swoimi emocjami.

Od jak dawna malujesz?

Przeszło 30 lat i nie ograniczam się tylko do mandali. W 2005 roku ukończyłam Akademię Sztuk Pięknych na wydziale malarstwa we Wrocławiu. Przy malowaniu innych dzieł, niż mandale, zawsze mam plan na obraz: Najpierw pojawiał się pomysł, potem szkice, projekt i dopiero po tym biorę się za malowanie.

Praca nad mandalą z kolei wygląda w taki sposób, że siadam nad białym płótnem lub kartką i nie mam pojęcia co się wydarzy. Poetycko rzecz ujmując, daję się prowadzić sztuce. Siedzące we mnie emocje, bez większych wizji ani planów, powodują, że od centrum płótna powstaje „coś”.

To mogą być wzory, symbole, które akurat wpadną mi do głowy podczas malowania, portrety, zwierzęta, rośliny. Najczęściej są to jednak wzory i motywy dekoracyjne.

Jak sama to ujęłaś, gdy zabierasz się za malowanie, „dajesz się prowadzić sztuce”. W pewnym momencie musisz jednak zaczerpnąć inspiracji. Po co najczęściej sięgasz gdy potrzebujesz natchnienia? Literatura, muzyka?

Jesteśmy bardzo mocno otoczeni kulturą obrazkową. Ludzie co raz mniej czytają, „pasiemy się” otaczającymi nas obrazkami w internecie. Ja już nie jestem w stanie odpowiedzieć czym się karmię artystycznie, ponieważ wyłuskanie wszystkiego, co mnie otacza, jest bardzo trudne.

Podejrzewam, że osiemnastowieczny twórca zamknięty na jakimś dworze, który odbył po jednej podróży do Wiednia i Paryża, mógłby odpowiedzieć na takie pytanie. W dobie internetu i wszechobecnego bodźcowania oraz bombardowania nas obrazami, jest to nie do stwierdzenia.

Z drugiej strony, to po przeprowadzce z Wrocławia do Kotliny Kłodzkiej doznałam najpiękniejszego kontaktu z naturą. Atmosfera kotliny pozwala mi na spotkania z samą sobą. Dzięki temu mogę prezentować w mandalach swoje uczucia, „mapy” emocjonalne. Inspiracje typu „Byłam gdzieś, zobaczyłam coś, namaluję to!” dotyczą innego typu mojej twórczości, maluję również akwarele. Najlepszym przykładem jest cykl ponad 20 akwareli, do których natchnęła mnie wizyta w Bystrzycy Kłodzkiej.

Powiedziałaś, że jesteśmy bombardowani obrazami z internetu. Jak je odbierasz? Jak na nie reagujesz? Czy coś Cię w nich denerwuje?

Mam już tak ułożone pod siebie algorytmy, że otaczają mnie wyłącznie rzeczy piękne. Zaobserwowałam takich twórców, by wystawiać się na bodźce, które są dla mnie przyjemne. Bardzo lubię fotografie z Kotliny Kłodzkiej, obserwuję kilku fotografów z naszych terenów. W samych obrazach z internetu denerwuję mnie tylko jedno: Są one bardzo mocno obecne w moim życiu. Jesteśmy zwyczajnie od nich uzależnieni.

Czego będzie dotyczyła nadchodząca wystawa?

Nazwa wystawy to „Mandala Intencyjna”, dlatego że, jak wspominałam, liczy się nie pomysł, a intencja, zrodzona z intuicji i emocji. Te mandale powstawały z różnymi pragnieniami: Jedna z nich powstała, aby osiągnąć spokój. Inna ukazuje piękno w mojej relacji, a następna obrazuje rozkwit miłości w moim związku. Są pewne intencje, ale nie ma motywu przewodniego. Pojawiające się na mandalach zwierzęta i portrety ludzi są symboliczne.

Jak będzie przebiegała sobotnia wystawa?

Będzie ona króciutka, dlatego że na zaproszenie fundacji Lawendowa Alternatywa zostałam zaproszona na event, który łączy kilka wydarzeń. Oprócz mnie będzie m.in. koncert zespołu PRABABA i finał konkursu w pleceniu wianków, który organizuje Lawendowa Alternatywa.

Fundacja prowadzi wielomiesięczny projekt skierowany do kobiet, do czego wliczają się różne wydarzenia i warsztaty, na których dzielą się one swoimi pasjami, a artystki zachęcają, by spełniać się twórczo i poznawać nowe techniki. Ja się wpisuje w to ze swoimi mandalami, ponieważ również zachęcam do malowania mandali i prowadzę warsztaty mandalowe.

Jak sama mówiłaś, obrazy zaczęłaś malować przeszło 30 lat temu. Co byś poradziła osobom, które chcą odnieść sukces/zaistnieć w tej branży, a obawiają się przekroczyć pewne granice i pokazać ludziom swoje umiejętności?

Najpierw trzeba się zastanowić, co to znaczy „odnieść sukces”. Jeżeli ktoś ma ochotę malować, nie powinien przejmować się zbytnio krytyką, ponieważ w sztuce najpiękniejsze jest to, co sami z siebie wydobywamy, jak drogą ekspresji wyrażamy siebie. Osobiście wpadłam w taką pułapkę, gdy po studiach chciałam utrzymywać się z malarstwa i postanowiłam, że będę malowała takie obrazy, które podobają się ludziom. Podążanie za gustami klientów było ciężkie, a ponadto doprowadziło mnie do takiego momentu, gdy stwierdziłam, że pragnę malować swoje rzeczy. 

Zachęcam wszystkich, by usiedli z kartką, z płótnem lub włączyli program graficzny na komputerze. Nie należy przejmować się techniką, trzeba wręcz dać się ponieść wodzy fantazji jak dzieci – po prostu namalować to, na co mamy ochotę.

Działanie zgodnie ze swoimi przekonaniami jest najważniejsze w malarstwie?

W każdej dziedzinie sztuki, nie tylko w malarstwie.

Jak można się z Tobą skontaktować? Gdzie można podziwiać Twoją sztukę?

Na instagramie mam konto malerina77, a na Facebooku prowadzę swój profil Malerina oraz Anna Kloza-Rozwadowska.

Trzy lata temu włoskiemu artyście udało sprzedać się niewidzialną rzeźbę za 15 tysięcy euro. Co sądzisz o współczesnej sztuce i tego typu instalacjach artystycznych?

Nie jestem krytykiem sztuki, ale osobiście uważam, że zapędza się w ślepy zaułek, do czego w jakimś stopni przyczyniają się media, pokazując nam przede wszystkim to, co jest głośne. Ludzka natura kieruje nas do oglądania skandali, a wszystko, co się z tym wiąże, łatwiej trafi na pierwsze strony gazet i lepiej się sprzeda. Sztuka nie powinna opierać się tylko na wzbudzaniu emocji, powinna zawierać w sobie również pierwiastek piękna i duszy artysty.

Nie do końca przemawia do mnie sprzedaż wspomnianej przez Ciebie niewidzialnej rzeźby czy banan przylepiony do ściany 
galerii (instalacja Maurizio Cattelana z 2023 roku). Dla mnie sztuka to katharsis, wzbudzanie dobrych i pozytywnych uczuć, a przede wszystkim oddziaływanie pięknem. Pod tym względem jestem tradycjonalistką, bo piękno jest potrzebne ludziom.

Masz już zaplanowane kolejne wystawy?

Prowadzę rozmowy na temat pokazów moich akwareli przedstawiających Bystrzycę Kłodzką, których część była już raz pokazywana w Muzeum Filumenistycznym. Do innego projektu mam współtwórczynię – artystkę, która niedawno zamieszkała w kotlinie i chciałybyśmy zorganizować wystawę w podziemiach Muzeum Ziemi Kłodzkiej.

Dobrze wyczuwam zapach kadzideł? Zapach też Cię stymuluje?

W zależności od humoru i nastroju, wspomagam się zapachami. Najbardziej lubię świeże kwiaty, w zależności od pory roku jest to jaśmin, lipa, fiołek, lecz w przypadku ich niedostępności zapalam sobie kadzidła, pomaga mi to wejść w nastrój medytacyjny. Malowanie mandali jest swego rodzaju medytacją.

Jak byś opisała zapachy tych kwiatów dla osób, które nigdy ich nie czuły bądź nie mogą ich zobaczyć?

Jaśmin na przykład jest biało-złocisty z seledynowymi odcieniami. Jest tam dużo kropelkowatych kształtów. Praca plastyka to przekładanie emocji, przemyśleń, ale i odczuć odbieranych wszystkimi zmysłami na obraz

reklama
Artykuł pochodzi z portalu klodzko24.eu. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama