- Te koszty wszystkie dodatkowe, które my jako spółdzielnia ponosimy, to niestety obciążają wszystkich mieszkańców - mówi Leszek Szlachta, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Ząbkowicach Śląskich.
Kamery nic nie dają
Wiaty śmietnikowe nie są monitorowane. - Kamery są na Słonecznym, ale nie zdarzyło się tak, żeby udało się uzyskać dane samochodu, który przywiózł odpady - mówi prezes Szlachta. Bo to nie tylko mieszkańcy spółdzielni podrzucają meble czy sprzęty, ale i przyjezdni.
- To się często kiedyś zdarzało w budynku na Pierzei, bo tam bez problemu można wjechać na podwórko, rozładować samochód i wyjechać. Chociaż tam teraz jest kamera na zewnątrz, ale ona chyba nie jest w stanie wychwycić, kto tam podjechał - mówi prezes Szlachta.
Czyli nie da się wychwycić, kto podrzucił odpady wielkogabarytowe.
- Jeszcze gorsza jest sytuacja, gdy ktoś nie segreguje i nam takie odpady podrzuca - mówi prezes. - To w tej chwili wygląda jak walka z wiatrakami, bo my wywozimy, jak teraz przed świętami, a po świętach naskładana jest cała masa różnych rzeczy - dodaje.
Z mieszkańcem na PSZOK
Przy wywożeniu odpadów wielkogabarytowych do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych dochodzi do absurdów. - Musimy zabrać mieszkańca, który z dowodem osobistym pojedzie i dzięki temu możemy zostawić odpady na PSZOK-u - mówi prezes.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.