Budowane są alejki cmentarne. Robi to firma Produkcja Wyrobów Dekarskich Firma Mangan Dariusz Gruś z Ząbkowic Śląskich za 418 tys. zł.
Na nekropolii rewitalizacji zostają poddane ścieżki i tereny zieleni o powierzchni 3,5 ha. Remont obejmuje m.in. poprawę nawierzchni na alejkach, wycinkę drzew zakwalifikowanych do usunięcia oraz posadzenie nowych - lip drobnolistnych i klonów zwyczajnych.
Wystające z ziemi kości
Teren dzisiejszego cmentarza przy ul. 1 Maja, jak również otaczająca go zabudowa, stanowił w średniowieczu teren Przedmieścia Wrocławskiego, zlokalizowanego przed murami miejskimi, a więc w pewnym odosobnieniu od centrum miasta. Warunki takie sprzyjały, ulokowaniu tu już w XIV wieku szpitala dla trędowatych, czyli leprozorium. Obiekty takie – służące odosobnieniu chorych na trąd – były niezwykle popularne w dobie średniowiecza. Oprócz szpitala wzniesiono również kaplicę św. Mikołaja i Wszystkich Świętych, w której znajdowały się dwa ołtarze: jeden ku czci św. Andrzeja i św. Marii Magdaleny, drugi poświęcony św. Jodokowi, Fabianowi i Sebastianowi. W 1534 r. zły stan techniczny kaplicy spowodował, że zgodnie z decyzją rady miejskiej, została ona zburzona. W 1552 r. zburzono również szpital, a w jego miejscu utworzono istniejący do dziś cmentarz. W 1572 r. cmentarz otoczono murem. W 1581 r. wzniesiono natomiast nową kaplicę cmentarną. Cmentarz przeznaczony był głównie dla osób z najniższych warstw społecznych. Było to miejsce niechętnie odwiedzane przez mieszkańców. Nic w tym dziwnego. Kiedy wczytujemy się w opisy cmentarzy z epoki, dowiadujemy się często wręcz makabrycznych faktów. Wystające z ziemi kości, unoszący się fetor, zwierzęta pasące się między grobami – z dzisiejszego punktu widzenia krajobraz nie do przyjęcia, wówczas zupełnie coś naturalnego. W przedstawiony, wręcz makabryczny, kontekst, doskonale wpisują się wydarzenia, jakie miały miejsce na cmentarzu w 1606 r. Wówczas to, grupa miejscowych grabarzy, oskarżona została o trucicielstwo, a w wyniku przeprowadzonego procesu wszyscy zostali skazani na śmierć.
Dziś możemy spojrzeć na wydarzenie zupełnie z innej perspektywy. Grabarze – osoby bardzo często społecznie wykluczone, stali się ofiarami oskarżeń, rzuconych na nich przez rządnych sprawiedliwości mieszkańców. Nie można się im dziwić. Dżuma, a może lepiej powiedzieć, zaraza zebrała w Ząbkowicach Śląskich ogromne żniwo. Umierali wszyscy. Biedni i bogaci, młodzi i starsi, kobiety i dzieci. Należało więc odszukać winnych tak szybkiego rozprzestrzenienia się zarazy. Grabarze stali się do tego wręcz idealni. Nie wykluczone, że faktycznie mogli oni np. handlować częściami ludzkiego ciała, które uchodziły za składniki magicznych specyfików. To, jak również zeznania, jakie usłyszeli przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości podczas przesłuchań i tortur sprawiły, że zostali oni skazani na śmierć, za roznoszenie po mieście zatrutego proszku. Proces grabarzy z Ząbkowic Śląskich był zdecydowanie jednym z największych tego typu w nowożytnej Europie. Jednak nie był czymś nadzwyczajnym! W prawie każdym większym mieście grabarzy oskarżano o podobne czyny. Wpływało na to ich położenie społeczne, wygląd, miejsce pracy i zamieszkania. Wszakże, kto inny mógł mieć więcej do czynienia ze śmiercią, niż oni? Można więc powiedzieć, że zarówno cmentarz, jak i kaplica św. Mikołaja, były areną najbardziej makabrycznych scen w dziejach Ząbkowic Ślaskich.
Są osoby, którym zależy na tym, aby ktoś targnął się na własne życie. Również w powiecie ząbkowickim
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.