Dlaczego chciał Pan pracować pod ziemią? Dlaczego chciał Pan być górnikiem?
Ekonomia. W tamtym czasie na kopalni były najlepsze zarobki w naszym powiecie.
Jak długo pracował Pan na kopalni?
28 lat.
28 lat pracował Pan pod ziemią?
Tak. Mam 28 lat pracy pod ziemią.
Na których kopalniach?
Pracowałem w kopalni Nowa Ruda na obydwu polach. Oprócz tego pracowałem w Kopalni Węgla Kamiennego "Wujek" na polu Śląsk.
Jak wyglądała praca prawdziwego górnika?
Dwie kopalnie, na których pracowałem nie są porównywalne. Kopalnie dolnośląskie, w tym noworudzkie nie są porównywalne w ogóle z kopalniami śląskimi. To była zupełnie inna praca. Inne pokłady. Inna wysokość pokładów i inne zagrożenia.
Jakie zagrożenia czekały na górników w naszej noworudzkiej kopalni?
Na polu Piast zagrożeniem były wyrzuty dwutlenku węgla. Największa liczba ludzi, którzy zginęli pod ziemią, to byli ludzie, którzy zginęli na polu Piast. Tu zginęło więcej górników niż na kopalni w Ludwikowicach. To były lata wojenne, dlatego to nie było tak nagłaśniane. Z kolei zagrożenia w śląskich kopalniach są porównywalne z tymi na polu Piast. Tam jednak głównym zagrożeniem były zagrożenia metanowe.
Jak wyglądał Pana dzień pracy?
Oddział noworudzkiej kopalni, w którym ja pracowałem był oddziałem bardzo rodzinnym. Wszyscy dobrze się znaliśmy. Jak kto się mówi: jeden za drugim poszedłby w ogień i jakby się coś stało, to wszyscy poszliby ratować daną osobę. Wstawało się rano. Jadło się coś ciepłego na śniadanie. Brało się kanapki i coś do picia. Przed pracą mieliśmy podziały. Kierownik wyznaczał nam dane prace do wykonania. Ja byłem ślusarzem. I szliśmy do wykonywania danych zadań. Jak była awaria usuwaliśmy ją. Najważniejszą rzeczą na kopalni jest jednak wydobycie. Ilość urobku, bo z tego mieliśmy płacone. Pod koniec zmiany zdawaliśmy raporty z wykonanych prac, ewentualnie zauważonych jakiś rzeczy, które trzeba by naprawić na drugiej zmianie. Albo na nocnej.
Ile godzin pracowaliście?
Na polu Piast, przez to, że było centralne strzelanie pracowało się od godz. 6:00 do 13:30. Na kopalniach gdzie nie było centralnego strzelania pracowały czterozmianowe brygady. Praca zaczynała się o godz. 6.30, a kończyła o 14.00.
Górnik zajmuje się tylko wydobyciem węgla?
Praca na dole to nie tylko wydobycie. Jest dużo oddziałów pomocniczych, które wpływają na wydobycie. Jest transport, są oddziały wentylacyjne, przygotowawcze, na których moim zdaniem jest najcięższa praca. Finałem tego wszystkiego jest otworzenie ściany, jej uzbrojenie i oddanie jej do wydobycia oddziałom wydobywczym.
Jakie zagrożenia czekały na górników pod ziemią?
Zaczynając od wyrzutów na wybuchach metanu kończąc. To najważniejsze zagrożenia. Na kopalni śląskiej zginęło na moim oddziale 20 kolegów. Doszło do tego podczas wyrzutu metanu, który się zapalił.
Jak Pan wspomina ten czas?
Śmierć na dole jest zawsze taka sama. Do dziś mam traumę, kiedy o tym mówię. Ja m.in. wyciągałem tych poparzonych ludzi. Niektórzy mieli tak poparzone płuca i język, że nawet tego już nie czuli i zmarli w wyniku poparzeń.
Kto mógł zostać górnikiem? Jakie musiał mieć kwalifikacje?
Ta praca nie była nigdy lekka. Trzeba było mieć wykształcenie techniczne, zawodowe w danym kierunku. Nie tylko górnik. Dziś na dole pracuje coraz więcej telefonistów, elektryków, automatyków, a coraz mniej jest z kolei typowych górników.
W górniczych sercach do dziś zadrą jest nagłe zamknięcie kopalń. Pana też to boli?
Czas likwidowania kopalń wspominam bardzo źle. Po pierwsze kupiono ludzi za marne pieniądze i zostawiono ich samym sobie. Wałbrzych, Bytom, Nowa Ruda to miasta, które dopiero teraz zaczynają na nowo żyć. A tak, przez likwidację kopalń te miasta umierały. Zresztą do dziś w Nowej Rudzie mamy coraz więcej ludzi, którzy wyjeżdżają niż tych, którzy się tu rodzą, mieszkają i pracują.
Odejście od węgla będzie dobre? Bo do tego dążymy
Węgiel jest na pewno potrzebny. Bez węgla świat nie ruszy do przodu. Kopalnie są potrzebne i muszą być. Na węglu opierają się produkty chemiczne. Nie powinniśmy odchodzić od kopalń.
A jakie mamy tradycje górnicze?
Pierwszą na pewno była Barbórka. Obchodzona 4 grudnia, czyli Dzień Górnika, który zaczynał się głównie od mszy w kościele. U mnie w rodzinie np. po mszy spotykaliśmy się pokoleniowo. Ci co pracowali i ci, co odchodzili. Rozmawialiśmy o pracy i osiągnięciach jakie zdobyło się w danym roku, bo były i awanse. Uwieńczeniem była oczywiście Karczma Piwna, na której dużo się śpiewało, gdzie nie brakowało dowcipów i dobrej zabawy. Pracowało się cały rok szczęśliwie, a później chciało się bawić i zostawić wszystkie troski za sobą.
Dlaczego górnicy piją piwo?
Dlatego, że po pracy, w której się odwodnili było ono po pierwsze nawodnieniem, a po drugie uzupełniali nim wypacane w pracy witaminy. Oczywiście nigdy się nie upijali.
A o jakich przesądach musiał pamiętać górnik?
Na dole nie mógł krzyczeć, gwizdać i głośno się zachowywać. Gwizd czy krzyk mogły wywołać zawały, zawalenia się stropów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.