Helena Wolnik-Kliber - dyrektor ząbkowickiej biblioteki opowiada o tym, jak niebezpieczna jest to choroba i jak ciężko po zakażeniu wrócić do normalności.
Przechorowała Pani koronawirusa. W jaki sposób u Pani choroba dała o sobie znać?
- Nie wiem gdzie i kiedy się zaraziłam będąc tak bardzo ostrożną. To było przed świętami, a ja do tej pory jestem słaba. Bolały mnie głowa i gardło. Dostałam stan podgorączkowy. Zadzwoniłam do lekarza i kiedy mu o tym powiedziałam to pomyślał, że być może to jest covid. Dostałam antybiotyk. Brałam go przez siedem dni. Siedziałam w domu. Brałam leki. Ćwiczyłam cały czas i ćwiczę intensywnie do tej pory. Namawiam wszystkich do tego, aby mieli pełną butelkę wody, rurkę i dmuchamy w tę wodę, dmuchamy ile sił. Nie pozwalamy płucom na to, żeby się rozleniwiły. Ja robię to rano, popołudniu i wieczorem i jakoś funkcjonuję.
Oprócz tego, że jest Pani słaba, ma Pani jeszcze jakieś inne powikłania?
- Nie wiem, co może być jeszcze później, bo na razie to krótki czas. W nocy nieraz muszę usiąść, posiedzieć, pooddychać. Nie na leżąco. Są trudności z oddychaniem. Pobolewa mnie trochę gardło, ale to nie jest już taki silny ból. Najgorsze jest to, że jestem fizycznie słaba. Moje myślenie jest trochę spowolnione, brakuje mi słów, nie jestem taka rzutka, tylko taka otępiała. Być może to przez leki, które brałam. Silne antybiotyki też zrobiły swoje.
Jedni wierzą w koronawirusa i pandemię inni nie. Pani go przechorowała. Co powie Pani niedowiarkom?
- Przestrzegam wszystkich, żeby tak nie mówili. W ciągu jednego dnia człowiek zaczyna naprawdę słabnąć, źle się czuć. Poza tym ta izolacja w domu. Jeszcze jak w domu są dwie, trzy osoby i są razem jest łatwiej. Jeżeli jest się uzależnionym od kogoś, żeby pod drzwi przyniósł bochenek chleba. Ja na szczęście mam dobrych ludzi wokół siebie, którzy mi pomogli. Jak nie ma do kogo się odezwać, jest tylko telewizor. Przygotowałam sobie książki do czytania, ale nie potrafiłam się skupić. Nie wiedziałam co czytam, bo głowa bolała, bo temperatura była, bo był strach. To normalny strach człowieka, żeby coś się nie stało.
A zdążyła się Pani przed chorobą zaszczepić?
W piątek miałam mieć pierwszą dawkę szczepienia, a w czwartek zachorowałam. Teraz nie zaszczepię się jeszcze przez co najmniej trzy miesiące. Ale ja wstaję, chodzę, byłam w pracy na chwilę, bo już mogę. Nie chcę zamknąć się w domu i być na jakimś zwolnieniu. Ja po prostu chcę normalnie żyć. Nie mam siły, żeby żyć tak intensywnie jak wcześniej, ale chcę wrócić do normalności i mam nadzieję, że mi się to uda.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.