Interwencja miała miejsce w Piławie Górnej. Dwie kobiety - Jola i Danuta - poinformowały ząbkowicki TOZ o pieskach wegetujących w urągających warunkach. - Syf, brud, sterta śmieci, desek, a wśród nich trzy suki, które urodziły trzy mioty szczeniąt. W sumie 16 psów! Wszystkie zostawione same sobie - opisują członkowie TOZ-u. - Pan, na którego posesji się znajdowały, twierdzi, że psy zostały mu podrzucone, nie są jego, nie miał serca ich przeganiać, więc pozwolił mieszkać na tej stercie śmieci... Suki rodziły między deskami, w śmieciach, ile tak naprawdę było szczeniąt, nigdy się nie dowiemy. - Na posesji został jeszcze piesek, prawdopodobnie sprawca tych trzech ciąż - mówi Czesława Potemkin, wiceprezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Ząbkowicach Śląskich. - Nie udało się go odłowić. To dziki pies, nie nadaje się do domu tymczasowego, ani schroniska, a więc będziemy go chciały odłowić w niedzielę i umieścić w psim hotelu.
Tragiczny stan zwierząt
- Szczeniaki, które wyciągaliśmy między deskami i gratami, były żywcem zjadane przez kleszcze -opowiadają dalej członkowie TOZ. - W życiu nie widzieliśmy takiej liczby pasożytów na jednym zwierzęciu i to takim malutkim. Najmniejsza dziewczynka waży pół kilo, a wyciągnęliśmy z niej około 100 kleszczy. Serdecznie dziękujemy dr Andrzejowi Bugajowi i dr Kasi Ptak za cierpliwe dłubanie przy każdym piesku i opiekę. Szczenięta są odwodnione, jeden ma gorączkę, otrzymał witaminę B12, antybiotyk, preparat witaminowy i glukozę. Pieski są osowiałe i bardzo spokojne, zapewne wszystko spowodowane jest chorobą. Suki są przerażone, bardzo nieufne i póki co daliśmy im święty spokój. Muszą zaakceptować nową sytuację, w jakiej się znalazły. Są bardzo chude, można policzyć im wszystkie kosteczki. Nie dość, że musiały karmić dzieci, to jeszcze same musiały biegać po mieście w celu znalezienia jedzenia. Pieski były też bardzo zarobaczone. - To jest niesamowite, jakie robale z nich wychodzą - mówi Czesława Potemkin.
Udało się wspólnymi siłami
- Bardzo serdecznie dziękujemy Joli oraz pani Danucie, które powiadomiły nas o tej psiej tragedii, które też czynnie uczestniczyły w znajdowaniu szczeniąt oraz odłowiły jedną sukę, która na samym początku nam uciekła. Bez Was dziewczyny nic by się nie udało - mówią członkowie towarzystwa. - Dziękujemy Stowarzyszeniu na rzecz bezdomnych zwierząt Omyczek za udział wraz z nami w tej interwencji, za pomoc w zabezpieczeniu jednej suki ze szczeniakiem oraz za przekazaną karmę dla kotów.
Morze potrzeb
Suczki i ich dzieci będą jeszcze co najmniej przez około miesiąc w domach tymczasowych. - Nie możemy ich jeszcze oddać do adopcji, bo są zbyt młode - mówi Czesława Potemkin. Domy tymczasowe potrzebują wsparcia. - Potrzebujemy wszystkiego: karmy, podkładów, wsparcia finansowego na leczenie - mówią członkowie TOZ-u. - Prosimy o wsparcie finansowe, rzeczowe. Potrzebujemy wszystkiego. Karmy mokrej dla suk, dla szczeniąt, podkładów w każdej ilości oraz wsparcia finansowego na leczenie, szczepienia, a potem sterylizacje tych suk. Żaden pies nie wróci już w tamto miejsce. Zarówno dla szczeniąt, jak i ich mam, będziemy szukać nowych, wspaniałych domów. Ale do tego czasu musimy je utrzymać. Każda złotówka, każdy przelew ma znaczenie. - Potrzebujemy też funduszy na utrzymanie pieska w hotelu - dodaje Czesława Potemkin. Szczeniaki mają otwarte oczy, jedzą już samodzielnie. Będą szykowane do adopcji. - To jeszcze daleka droga - zaznacza Czesława Potemkin. - Osobom zainteresowanym adopcją wysyłamy ankietę do wypełnienia, później będziemy się jeszcze z tymi osobami spotykać. Wysoko stawiamy poprzeczkę, dlatego zwykle nie mamy porażek przy adopcjach.