13 listopada okazał się pechowy dla ząbkowickiego Orła. Biało-niebiescy bezbramkowo zremisowali z MKP Wołów. Ten remis jest jednak jak porażka, bo na 5 minut przed końcem meczu podopieczni trenera Rafała Markowskiego dostali rzut karny. Do piłki podszedł Marcin Buryło. Wziął za krótki rozbieg i na domiar złego w połowie zatrzymał się, aby zmylić... No właśnie kogo? Na pewno nie bramkarza. Buryło zmylił sam siebie, strzelił w prawy dolny róg, ale na tyle słabo, żeby nie powiedzieć anemicznie, że bramkarz z Wołowa wybił pikę.
Dobrze, że dwa dni wcześniej (11 listopada), Orzeł wygrał na wyjeździe 3:0 z Moto Jelczem Oławą. Gole strzelili Szydziak, Kuriata oraz Buryło... z rzutu karnego. W Oławie gol Buryły (na 3:0) niczego ie zmanił. W Ząbkowicach przez niestrzelonego karniaka ząbkowiczanie stracili 2 punkty.
Na półmetku sezonu (po rozegraniu 15 meczów) Orzeł z 21 punktami zakończył rundę jesienną na 8 miejscu. Tak wysoka pozycja w tabeli to efekt meczów wyjazdowych. Domowe spotkania pozostawiają wiele do życzenia, szczególnie dwa ostatnie, bezbramkowo zremisowane (0:0 z AKS-em Strzegom i MKP Wołów). W obu tych meczach Orzeł nie wykorzystał rzutów karnych (Z AKS-em przestrzelił Maciejewski, z MKP Buryło). Gdyby obaj strzelili karniaki, to Orzeł miałby na koniec rundy jesiennej o 4 oczka więcej i plasował się w tabeli na 5 miejscu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.