reklama

Podziemia mnie koją

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: E.Szumska

Podziemia mnie koją - Zdjęcie główne

Elżbieta Szumska | foto E.Szumska

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WywiadyLepiej żałować, że coś się zrobiło, niż, że się czegoś nie zrobiło - mówi Elżbieta Szumska, właścicielka kopalni złota. O tym, że nie wolno w życiu kierować się strachem i trzeba spełniać marzenia, rozmawia z Karoliną Golak.

KIEDY ROZPOCZĘŁA SIĘ PANI PRZYGODA Z KOPALNIĄ ZŁOTA?

W 1992 roku ówczesny burmistrz Złotego Stoku pan Lubieniecki wpadł na pomysł utworzenia trasy turystycznej. Nikt nie wierzył, że to się uda, no bo kto będzie oglądał stare chodniki. Wszyscy przyglądali się temu z brakiem wiary. Burmistrz znalazł inwestorów, gmina założyła spółkę i miała w tej spółce 40 procent udziałów. Reszta była w rękach inwestorów prywatnych. To byli biznesmeni, którzy zainwestowali w kopalnię. Wtedy zatrudniłam się jako przewodniczka. To był dla spółki pechowy czas, ponieważ trasa została otwarta, a rok później nasz region nawiedziła powódź. Po powodzi w 1998 roku nie było obfitego ruchu turystycznego. Media nie pomagały. Zarówno prasa, jak i telewizja mówiły o dżumie, zarazie, dlatego przyjeżdżało do nas mało ludzi. To nie było dobre dla spółki, ale dobre dla mnie, ponieważ spółka nie chciała już tego prowadzić. Ja pracowałam wtedy na wsi, miałam gospodarstwo -140 ha ziemi w Laskach. To był cały mój świat, trójka dzieci, moje krowy, świnie, kury. Na tej gospodarce było różnie. Czasami brakowało pieniędzy. Pomyślałam więc, że spróbuję pracy jako przewodnik. Przygotowałam sobie przemowę, opracowałam trasę turystyczną, zdałam egzamin.



ZNAŁA PANI WCZEŚNIEJ KOPALNIANE ZAKAMARKI?

Znałam już wcześniej wszystkie chodniki kopalniane. Byłam tam przeciskając się przez dziury, szczeliny, wdrapując się po skałkach. Chodziłam po tych miejscach z grupą przyjaciół, to oni pokazywali mi kopalnię. Jak się dowiedziałam, że będzie to trasa turystyczna, to byłam oszołomiona i szczęśliwa, ponieważ pamiętam ten moment, kiedy zjeżdżałam po linie i zobaczyłam wodospad. Pomyślałam wtedy, jaki on jest cudny i jaka to szkoda, że ludzie go nie oglądają. I po kilku latach okazało się, że moje marzenie się spełniło, pan burmistrz udostępnił sztolnię Gertrudę i sztolnię Czarną. Pokochałam całym sercem tę pracę, chłonęłam każdą grupę, każda grupa była dla mnie najważniejsza. Każdej chciałam przekazać jak najwięcej, a ludzie patrzyli i mówili: sztolnia jak sztolnia, skała, wnęka, później kolejna skała. Zauważyłam, że turyści widzieli oczami wyobraźni, że można ich czarować, oczywiście w cudzysłowiu. Stąd zaczęło się wprowadzanie moich pomysłów, takich jak bajkowość, bo każdy kocha bajkę. Ona działa na wyobraźnię.



KIEDY KOPALNIA NA DOBRE BYŁA JUŻ W PANI RĘKACH?

W 1999 roku spółka wydzierżawiła mi trasę turystyczną za ogromne pieniądze. To był prawie cały obrót. W pierwszym roku dzierżawy nie uzyskałam tej kwoty. Wiedziałam, że muszę rozkręcić tę kopalnię tak, żeby stać mnie było na zapłacenie dzierżawy, na utrzymanie ludzi, siebie i na rozwijanie tego miejsca.


ROZWINĄĆ TAK SPECYFICZNĄ BRANŻĘ NIE BYŁO CHYBA TAK ŁATWO?

Robiłam to słuchając turystów, czyli intuicyjnie sprawdzałam co im się podobało, a co nie. Pamiętam jak ktoś wspomniał o Harrym Potterze, czytano też wtedy Tolkiena. Przez cały czas przewijała się bajkowość i tajemniczość. To właśnie dlatego wprowadziliśmy postaci animatorów: gnoma, górnika, białej damy, która szuka swojego męża. Jednak najważniejsza przy rozwoju tego miejsca była dla mnie dobra obsługa, uśmiech, rzetelność, profesjonalizm, pogodne oprowadzanie. Każdego przewodnika, którego zatrudniałam, sama uczyłam oprowadzania, zwracałam uwagę co powinien, a czego nie powinien. Utworzyła się nowa moda oprowadzania. Historia jest bardzo ważna, nazwiska i daty także, ale jeśli widzimy w grupie głównie dzieci, to te opowiadania muszą być inne, trzeba mówić tak, żeby dzieci były zainteresowane. Daty można przeczytać w przewodnikach, tam są wszystkie informacje przedstawione, ale my nie musimy tego mówić, zanudzilibyśmy turystów.


WIERZYŁA PANI OD POCZĄTKU, ŻE TO SIĘ UDA?

Kopalnię najpierw dzierżawiłam, a później kupiłam udziały. Byłam pewna i spokojna, że to się uda. Ale miałam problem z kredytem. Miałam tylko gospodarstwo, trochę ziemi i starego fiata, dlatego nie byłam dla banków rzetelnym klientem. Musiałam się nachodzić, tłumaczyć, że jestem osobą odpowiedzialną, a kiedy dochodziło do momentu, w którym bank pytał na co potrzebuję tych pieniędzy, a ja odpowiadałam, że chcę kupić kopalnię złota, to zawsze był moment, kiedy dziwnie na mnie patrzyli. Udało się w banku PKO, którego dyrektor zrozumiał moją pasję do tego miejsca. oprowadziłam go po ko- palni, zobaczył potencjał tego miejsca. Dałam temu miejscu nowe życie.


JAK NA WIADOMOŚĆ O KUPNIE KOPALNI ZAREAGOWAŁY PANI DZIECI?

Źle im przekazałam informację o kupnie kopalni. Powiedziałam, że jadę na zakupy, kiedy wróciłam, a dzieci dopytywały gdzie mam torby z zakupami, powiedziałam że kupiłam wam kopalnię. One nie wiedziały co to jest. Moja córka Gosia zapytała mnie także o kredyt, co się stanie, jeśli go nie spłacimy. A ja niczego nie świadoma odpowiedziałam, że wtedy pójdziemy spać pod most. Później dowiedziałam się, że to była najgorsza noc w życiu mojego dziecka, ponieważ ona za żart tego nie uznała.


OPROWADZA PANI JESZCZE WYCIECZKI?

Teraz już nie. Myślę, że moi przewodnicy są już zdecydowanie lepsi ode mnie. Ale pamiętam, jak kilka lat temu, 3 maja był tak duży ruch, że zabrakło przewodników. Musiałam wtedy przejąć grupę. Powiedziałam im, że jestem księgową z biura. Teraz jeśli oprowadzam, to sporadycznie po muzeum. To daje mi mnóstwo radości. Jeśli mam problemy, to idę do izby, przejmuję grupę. To działa, jak psychoanalityk.


JAK TO JEST MIESZKAĆ I PRACOWAĆ W TYM SAMYM MIEJSCU?

Rano w kapciach patrzę przez okno. Wszystko widzę, punkt dowodzenia jest rewelacyjny. Ruch zaczyna się o godz. 9.00, a kończy o godz. 18.00 i wtedy jest tutaj zupełna cisza. Słychać szum strumyka i robi się błogo. Ale ja żyję tą pracą. Nie jest tak, że o 18.00 ją kończę i nic więcej się nie dzieje. Taka branża działa najaktywniej w weekend, kiedy ruch jest jeszcze mocniejszy. Ale potrafię też odpoczywać,


JAK ODPOCZYWA TAK AKTYWNA KOBIETA?

Lubię aktywny wypoczynek: deskę, trekingi wokół Everestu i Kilimandżaro, wypoczywam z dziećmi. Kiedyś nie wyjeżdżałam. Wydawało mi się, że jak wyjadę na 1 dzień, to kopalnia się zawali. Teraz doceniam te podróże. One kształcą, dają nowe możliwości, pokazują ciekawe rozwiązania. Wprowadziłam mnóstwo pomysłów do kopalni, wystarczy podpatrzeć pewne rozwiązania. Kocham podróże, jednak często zamiast podziwiać, patrzę, że coś jest świetnym pomysłem na przekazanie czegoś. Jeżeli dana rzecz gdzieś dobrze prosperuje, to trzeba wykorzystać to dla siebie.


CO CZUJE PANI BĘDĄC W PODZIEMIACH?

Czuję się w takich miejscach bardzo bezpiecznie. Koją mnie, uspokajają. Kiedy jestem pod wodą, czuję się tam bezpiecznie, jest cisza, spokój. Człowiek wisi w toni i podziwia.


KIEDY PATRZY PANI WSTECZ: WARTO BYŁO POSTAWIĆ WSZYSTKO NA JEDNĄ KARTĘ I KUPIĆ KOPALNIĘ?

Z perspektywy lat uważam, że był to bardzo dobry pomysł. Nie wolno się bać, strach jest złym doradcą. Lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż, że się czegoś nie zrobiło.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE