reklama

Sylwia Winnik: O kobiecie, na którą mówiono Wolność [WYWIAD]

Opublikowano:
Autor:

Sylwia Winnik: O kobiecie, na którą mówiono Wolność [WYWIAD] - Zdjęcie główne

Sylwia Winnik

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Ząbkowiczanka Sylwia Winnik wydała właśnie dziesiątą książkę, jedenastą napisała i pracuje nad dwunasta i trzynastą. O „Kurierce z Tatr” opowiada Karolinie Marcińczyk.
reklama

To Pani dziesiąta książka. Jak na jubileuszową przystało, jest ona wyjątkowa…

Opowiada o kobiecie, na którą mówiono Wolność. To Helena Marusarzówna, która ukochała góry, w nich widziała wolność. Ukochała sport i siedem razy była Mistrzynią Polski w zjazdach i slalomie. Ukochała życie i otaczała się pięknymi ludźmi i momentami, które wspominała do końca życia. Gdy nastała wojna od razu wiedziała co należy zrobić. Została kurierką tatrzańską i przeprowadzała przez góry ludzi, ściganych przez gestapo, oficerów i bezbronnych. Przenosiła dokumenty konspiracyjne, broń i pieniądze na budowę Polski Podziemnej. Była jedną z pięciu kobiet kurierek, a łącznie kurierów było trzydziestu. Ich praca była wyjątkowa, bo podwójnie niebezpieczna. Z jednej strony wróg z bronią, a z drugiej góry i ich żywioł. Niebezpieczny szczególnie zimą. Kurierskie wyprawy były brawurowe, pełne odwagi i poświęcenia dla Polski. A przy tym Helcia miała czas na przyjaźń i dom, który kochała.

 

Powieść jest beletryzowaną historią Heleny Marusarzówny. Dlaczego akurat o niej zdecydowała się Pani napisać?

Każdy kto czytał moje książki, do tej pory reportaże, wie, że szukam tematów pomijanych, ale ważnych, tematów wojennych, ale opisuję je z nieporuszanej do tej pory perspektywy. Tak docieram do unikalnych wspomnień i moje książki są naprawdę tematycznie unikalne. Helena Marusarz jako przedstawicielka kurierów tatrzańskich zdecydowanie była postacią wyjątkową. Do końca życia, choć wiedziała, że czeka ją wyrok śmierci, bardziej troszczyła się o innych niż o siebie. W ostatnich grypsach niewiele pisała o sobie. Pytała za to co słychać w domu, jak rodzice i jej ukochany pies - czy oby nie jest głodny. To bardzo uniwersalny przekaz dla nas. Tak łatwo dziś zapominamy być człowiekiem i potrafimy się jedynie oceniać, hejtować - i to zjawisko jest już niezależne od wieku. A przecież wystarczy być dobrym. Nic więcej. Helenka to wzór do naśladowania. Pamiętam też, kiedy pierwszy raz zobaczyłam jej zdjęcie. Przenikające do serca spojrzenie otula miękkością i dobrem. Wiedziałam, że chcę o niej napisać i cieszę się, że to zrobiłam.

 

Powraca Pani do czasów II wojny światowej, jak w poprzednich książkach. Dlaczego ten okres jest dla Pani ważny?

Bo wiele historii jest jeszcze do opowiedzenia. Nasza narodowa i rodzinna tożsamość jest nadal utkwiona w tamtych wydarzeniach. Musimy ją znać i rozumieć. Mówić o tym kolejnym pokoleniom. Oczywiście daleka jestem od patosu i mówienia, że żyjemy tylko martyrologią, nie… Ale dopóki żyją świadkowie wojny, ciągle można pytać i pisać. Kiedy odejdą, to będzie już tylko pisanie historii na nowo. Moje książki pozwoliły na odkrycie nowych eksponatów muzealnych czy miejsc ważnych pozostawionych przez byłych więźniów choćby w Auschwitz-Birkenau. To najlepszy dowód na to, że rzetelne pisanie niesie nadal wartość.

 

Opisuje Pani też torturowanie Heleny i jej śmierć?

Opisuję, ale nie tak brutalnie jak mogłabym to zrobić. Jest to powieść, więc biografia beletryzowana. Uderzam w emocje i fakty, ponieważ kolejny raz korzystam przy pisaniu książki z pomocy Muzeum, historyków, książek literatury faktu i rozmów z rodziną. Można więc czytając dowiedzieć się jak naprawdę wyglądało życie Helci i jej rodziny, a także przedwojenne i wojenne Zakopane. Niewielki procent fikcji to mało znaczące połączenia scen. Cała reszta to prawda lub prawdopodobieństwo. Udało mi się zebrać wspomnienia o Helci i dokonać rekonstrukcji wydarzeń. Opisu jej tortur nigdzie nie znalazłam, więc opierałam się na innych opisach przesłuchań, które tu mogły wyglądać podobnie, a znając emocje Helci, napisałam scenę, w której dowiadujemy się, co mogła czuć i myśleć podczas przesłuchania. Ważne jest to, że nikogo nigdy nie wydała. To daje wiele do myślenia. Odwołuję się również do sceny śmierci, którą częściowo widziała pani Zając ze swojego domu, a później poszła na miejsce zbrodni. 

 

Mimo tej tragicznej historii pisze Pani o swojej książce, że daje nadzieję…

Nadzieją jest sama Helena Marusarz. Na jej życiorysie naprawdę nie ma skaz, to niezwykłe. Piękna, kobieta sukcesu, wybierała to o czym marzyła, pogodna córka, przyjaciółka, kurierka. Chciała poświęcić życie dla Polski i to zrobiła. Ważniejszy był dla niej człowiek niż ona sama. To jest nadzieją, że każdy z nas może stać się taką osobą. Zapisałam w książce takie słowa: „Nigdy nie pogodziłam się z tym, że wojna odebrała jej życie i marzenia. Zrozumiałam jednak, że czasami ludzie żyją sto lat, a niekiedy i więcej, i nie przeżywają swojego życia dobrze. Marnotrawią je, krzywdzą innych, żyją, ale nie przeżywają, nie mają celu. Inni zaś umierają, mając lat dwadzieścia, na jasno wyznaczonej drodze, która dokądś zmierza. Helena miała tylko dwadzieścia trzy lata, gdy zamordowali ją hitlerowcy, ale „zdążyła zaśpiewać swoją piosenkę”. Zaśpiewała ją nie sobie, a innym, na pokrzepienie serc. I ta piosenka wciąż rozbrzmiewa. Słychać ją w każdym odważnym sercu, któremu los kraju czy los drugiego człowieka nie pozostaje obojętny. Słychać ją w halnym na Giewoncie. Gdyby się dobrze wsłuchać, można ją znaleźć w sobie”.

 

A z tego co wiem, skończyła już Pani jedenastą publikację, która niebawem wejdzie do księgarń. Co to będzie?

Jedenasta publikacja to książka dla młodego czytelnika, kontynuacja serii Tymek i czarny kot. Ukaże się wiosną i fabuła rozgrywa się tym razem w naszych Ząbkowicach Śląskich. Teraz pracuję nas dwunastą książką i trzynastą, bo w 2024 roku będzie wiele niespodzianek literackich ode mnie.

 

Dziękuję za rozmowę. 

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama