reklama
reklama

Powódź. Wyciągnijmy wnioski na przyszłość

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Beata Marcinkiewicz

Powódź. Wyciągnijmy wnioski na przyszłość - Zdjęcie główne

Wolontariuszka z pomocą dla zwierząt | foto Beata Marcinkiewicz

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościO problemach, na które natknęli się wolontariusze podczas pierwszych dni po powodzi, o chaosie i braku skoordynowanych działań z Beatą Marcinkiewicz, rozmawia Anna Zadrożna
reklama

 Pani Beata to przedsiębiorca, zapracowana bizneswoman,  która odłożywszy na bok własne sprawy ruszyła na pomoc potrzebującym.  

Pomagała pani powodzianom od początku.  Jak pani ocenia zorganizowanie pomocy dla potrzebujących.

 Przede wszystkim był brak jakichkolwiek informacji. Nikt ludzi nie zawiadamiał. Gdyby była taka informacja to na przykład ludzie powynosiliby swoje rzeczy na górę albo gdzieś w bezpieczne miejsce.  A teraz mamy okropny problem ze śmieciami. Wszystko zalało. Ludzie nie sądzili, że będzie tak źle. Nikt nie informował.  Zabrakło ostrzeżeń.  Niektórzy mieszkańcy już  sami się orientowali, że jest problem, ale część osób w to nie wierzyła bo odgórnie od miasta nie było takiego alarmu.  Ja już wiedziałam, kiedy poszłam na most żelazny, wody było pod sam most a dopiero szła fala kulminacyjna. To już było wiadomo że będzie źle.

reklama

Była pani wolontariuszką, co według pani nie zadziałało podczas tej powodzi. Co należałoby zmienić na przyszłość.

Ja bym zaproponowała,  żeby były procedury stworzone w razie konieczności.  Jest bardzo wielu ludzi z dobrym sercem, którzy mogliby i chcieli pomóc.  To nawet nie musi być powódź. Ale powinna być baza i jasna koordynacja. Tego teraz zabrakło. Przede wszystkim pracownicy sztabu powinni być oznaczeni. Ludzie się zmieniają, przyjeżdżają nowi, czasem trudno się zorientować kto jest kto.  Powinna być też weryfikacja tych ludzi, którzy przychodzą po pomoc. Niestety zdarzało się tak, że ludzie przychodzili kilka razy dziennie, nawet ci, którzy nie do końca byli poszkodowani w powodzi.  Powinna być jakaś weryfikacja. Bo często  ci którzy naprawdę tej pomocy potrzebowali nie dostali jej a ci którzy przyjeżdżali po kilka razy dziennie mieli wszystko.  Potrzebna była od początku jakaś karta powodzianina, na podstawie której moglibyśmy pomagać.  Chodzi o to, aby pomoc dostali wszyscy a nie tylko nieliczni. Dobrym pomysłem według mnie jest dla wolontariuszy aby brali pod opiekę  konkretne rodziny i im pomagali. Bo jak się chce pomóc wszystkim to rodzi się chaos. Nikt nie wie co kto dostał jaką pomoc. A jak się opiekuje jedną, dwiema czy trzema rodzinami to wiadomo czego potrzebują i można celowo o taką pomoc zadbać czy gdzieś poprosić.

reklama

Czy powinny być opracowane procedury postępowania na wypadek powodzi.

 W Stanach Zjednoczonych kiedyś mi mówili że w World Trade Center zginęło tak mało ludzi, bo mogło zginąć znacznie więcej, bo tam był jakiś generał, który bez przerwy ćwiczył ludzi do ewakuacji. I oni już wiedzieli, cokolwiek by się nie wydarzyło, jak się ratować. U nas też powinny być przyjęte procedury, ludzie powinni być poinformowani i powinni wiedzieć co mają robić w razie czego.   Moim zdaniem powinniśmy uczyć się na błędach i także stworzyć takie zasady, zamknąć w szafie i wyjąć wtedy kiedy będzie potrzeba. Bo już wiadomo, że będzie.  A tak była sytuacja, że do nas na punkt pomocy przyjechał tir ale było już nieczynne wiec cieć wysłała go dalej. Tak nie powinno być.

reklama

Jak pani ocenia pomoc rządową dla powodzian, czy jest wystarczająca.

Pomoc rządowa była wydawana na  początku te 2 i 8 tys. dla mieszkańców. Ale już przedsiębiorca nie dostał nic. Mogą odroczyć zapłatę składki ZUS ale to jest śmieszne. Jak ktoś teraz nie ma bo nie ma możliwości prowadzenia działalności to za pół roku będzie miał? Chcemy wystąpić o to, żeby zrobili taką tarczę jak była w Covidzie. Powinno być takie wsparcie dla przedsiębiorców, zwłaszcza, że Covid był w całej Polsce a powódź, dotknęła tylko część Polski. Problemem są także osoby fizyczne, które posiadają lokal ale go nie zamieszkują. Takim osobom całkiem nic się nie należy.

Jak pani ocenia pomoc wolontariacką

Pomoc wolontariuszy jest piękna.  Wielu ludzi ma dobre intencje, przyjeżdża, pomaga. Ale też trzeba mieć oczy i uszy otwarte i nie ufać we wszystko. Ja od początku powodzi pomagałam z odruchu serca. Mimo, że mój lokal też została zalany. Po miesiącu stwierdziłam, że ja też powinnam zadbać o swoje pomieszczenie. I zgłosił się taki wolontariusz Eryk, który zwyczajnie mnie oszukał. Miał pomóc mi zrobić remont w zalanym lokalu. Mówił, że ma tutaj kolegów, którzy mają umiejętności do zrobienia remontu. Ja załatwiłam im nocleg, zadbałam o posiłki, kupiłam narzędzia no i oczywiście zapłaciłam za usługę, Niestety zostałam oszukana.  On przyjechał tu z intencją oszukania. Wiedział, że jest powódź, że jest chaos i przyjechał tu, to wykorzystać. To jest mega przykre. Ale poznałam też wielu fantastycznych wolontariuszy, którzy wkładali wiele serca w swoje działania. Właśnie niedawno jeden z nich rozpoczął akcję, dzięki której, starsi ludzie poszkodowani w powodzi, otrzymają paczki na Mikołajki. To fantastyczny pomysł i na pewno sprawi radość wielu osobom. 

reklama

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama