reklama

Leopold Armański ze Stolca idzie samotnie przez Pireneje

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Leopold Armański, 37-latek ze Stolca maszeruje górami na granicy Francji i Hiszpani. Idzie trudnym wysokogórskim szlakiem.
reklama

Mieszkaniec Stolca wybrał się na trudną samotną wędrówkę Szlakiem Wysokogórskim Pirenejów (Haute Randonnée Pyrénéenne - HRP), suma podejść na tej trasie to ponad 42 kilometrów. Gdy zapytaliśmy się, dlaczego akurat ten szlak, odpowiedział nam, że lubi wyzwania. Trasa przebiega często przez tereny rzadko zamieszkałe, czasami nie ma żadnej możliwości zdobycia jedzenia. Podczas długiej wędrówki może coś pójść nie tak. Sprzęt może nie wytrzymać, piechur może się rozchorować, nie dać rady kondycyjnie lub ulec wypadkowi. To jednak Leopoldowi Armańskiemu nie straszne. 

 

W górę i w dół

- Jestem w miejscowości Zalios d`Isil w linii prostej około 40 km od Andory - zameldował nam w sobotę. - Przeszedłem jak dotąd trzy etapy 430 km i w tym było około 29 tys. m podejść i 28 tys. m zejść w dół. Do końca zostało jeszcze dwa etapy - dodaje. 

Pierwszy z tych etapów prowadzi z Salardu do Andory i przewidziany jest na 9 dni.

- Po drodze niema sklepów, więc noszę jedzenie na cały etap. Mierzy on 118 km i jest tam 9 tys. 900 m podejść i 9730 m zejść - opowiada Armański.

Drugi etap prowadzi z Andory do Banyuls-sur-Mer nad Morzem Śródziemnym. 

- Mierzy on 194 km i 11 tys. 46 m podejść i 12 tys. 895 m zejść i ma zająć 10 dni - mówi mieszkaniec Stolca. 

 

Kolana skrzypią

Jakie podróżnik ma samopoczucie?

-Nawet dobrze się czuję, zmęczenie trochę daje w kość i kolana trochę skrzypią  - uśmiecha się. - Ale ogólnie jest fajnie, no i widoki rekompensują zmęczenie - dodaje.

Maszerowanie HRP nie jest łatwe. 

- Ten szlak z założenia nie jest oznaczony i przeplata się z innymi szlakami . Czasem tylko są kopczyki kamieni, myślę że to sprawia nie tylko mi dużą trudność - mówi stolczanin. - No i szlak jeszcze jest wymagający kondycyjnie z racji dużych przewyższeń. Dziennie to tysiąc metrów w górę i tyle samo w dół. Dzisiaj byłem już na 2400 m teraz jestem na 1300 m i jak się uda to znowu wejdę na 2000 m - dodaje.

 

Masa gwiazd

Aura też nie rozpieszcza.

- Na początku strasznie grzało, a teraz od ponad tygodnia zmagam się z popołudniowymi burzami, więc muszę tak kombinować, żeby w trakcie burzy nie być gdzieś na szczycie - tłumaczy Leopold Armański. - Parę razy zmokłem i rozstawiałem namiot awaryjnie w pośpiechu. A w nocy się rozpogadza i pięknie widać gwiazdy, już dawno nie widziałem tyłu gwiazd, naprawdę piękny widok. 

 

 

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama