Od niedawna jest Pani oficerem prasowym Komendy Powiatowej Policji w Ząbkowicach Śląskich, jak pracuje się na takim stanowisku?
- Na pewno jest to duże wyzwanie i zupełnie inne obowiązki niż miałam do tej pory. W policji już pracuję troszeczkę, ponieważ prawie 16 lat. Na tym stanowisku tutaj dopiero od tego roku. Wcześniej pracowałam w Wydziale Prewencji i Zespole do spraw Wykroczeń. Tutaj na stanowisku rzecznika zajmuję się mediami, sprawami medialnymi, udzielaniem informacji , jak również wizerunkiem policji.
Dziennikarze często domagają się informacji?
- Jeżeli jest jakaś sprawa medialna, to zawsze dzwonią. Ja to oczywiście rozumiem, jest to ich praca, tak samo, jak to jest moja praca. My tutaj również służymy. W miarę możliwości staram się zawsze rzetelnie odpowiedzieć. Tak, dziennikarze domagają się informacji, szczególnie, jeżeli to są sprawy medialne. Dużo zapytań dotyczy kolizji, wypadków, ogólnie pojętego ruchu drogowego najczęściej.
Jak pracowało się w Wydziale Prewencji?
- W wydziale prewencji pracowało się bardzo dobrze. Była to praca ciekawa, zróżnicowana. Zaczynałam od patrolu - trzy lata w ogniwie patrolowo-interwencyjnym. Następnie przeszłam do Zespołu do spraw Wykroczeń, mimo wszystko nadal pracowałam, że tak powiem: dorywczo, w ogniwie patrolowo-interwencyjnym. Wiadomo, że policjant prewencji jest tam, gdzie go potrzebują. To się nie wykluczało, wręcz przeciwnie, pomagało czasami. Niektóre sprawy, które sama wykryłam, też sama prowadziłam. Mnie się pracowało naprawdę dobrze. Jeżeli chodzi o pracę w policji, to jest ona ciekawa. Są różne wydziały, wydział prewencji, wydział kryminalny... Są różne inne stanowiska i tak naprawdę w trakcie całej pracy można robić różne rzeczy. Tak jak ja teraz. Wcześniej prowadziłam różne sprawy, były to sprawy związane z kodeksem wykroczeń i kodeksem ruchu drogowego. Generalnie różnego rodzaju wykroczenia. Jednak są to sprawy, które bardzo często kończą się przed sądem. Tam się znajdowały sprawy, które nie zostały zakończone na miejscu mandatowo lub w żaden inny sposób lub wymagały dalszego wyjaśnienia, bo wiadomo, że nie wszystkie kończyły się przed sądem, niektóre kończyły się odstąpieniem. Każda sprawa był traktowana indywidualnie. Na pewno pomogło mi to i w tej pracy, bo ta praca teraz wiąże się z wystąpieniami publicznymi, a tam występowałam jako oskarżyciel publiczny przed sądem. Można powiedzieć, że to również było wystąpienie publiczne, merytorycznie wartościowe, musiało mieć jakiś przekaz. Ta praca, teraz, polega też na takim przekazie, tyle że do większej liczby odbiorców.
Jak to się stało, że wstąpiła Pani do policji?
- Po zakończonej nauce rozpoczęłam studia na Uniwersytecie Wrocławskim, Wydział Prawa i Administracji. Jak zakończyłam studiowanie, zrobiłam magistra prawa, rozpoczęły się przyjęcia do policji. To było mocno nagłośnione, to były pierwsze takie duże przyjęcia, przeprowadzane przez komendę wojewódzką. I również kobiety miały szansę dostać się do policji. Ja byłam wcześniej już tym zainteresowana, ponieważ robiłam seminarium z kryminalistyki i z tego również pisałam pracę dyplomową. Byliśmy również na komendach policji, bardzo mnie ta praca zainteresowała. I akurat to był jakiś znak. Gdy w 2006 r. przyszłam tutaj do pracy, bardzo dużo osób odeszło na emeryturę, było dużo miejsc. Dostałam się, rozpoczęłam szkołę - pół roku na szkole w Słupsku, następnie przyszłam tutaj do pracy.
Jak było w szkole policyjnej?
- Było bardzo ciekawie. To taki jakby można powiedzieć: letni obóz o zaostrzonym rygorze. Pokoje wieloosobowe, wszystko na polecenie, wyznaczone pory posiłków, szkoła również. Wstawało się, biegało się, jadło się śniadanie, następnie szło się na wykłady. Po wykładach był obiad, następnie nauka własna. Na początku nie można było opuszczać terenu ośrodka. Reguły były dosyć ostre. Ja się w nich odnalazłam powiem szczerze, tak więc miło to wspominam.
Czy pamięta Pani swoją pierwszą interwencję?
- Pierwszych interwencji jako tako nie pamiętam. W momencie podjęcia służby tutaj te interwencje zdarzały się codziennie. Jedne z pierwszych interwencji, które pamiętam, to były przede wszystkim wypadki drogowe, śmiertelne przede wszystkim. One na dłużej w człowieku pozostają. Tym bardziej, że nie zawsze jest to wina osoby, która ponosi największe konsekwencje. To jest straszne i może dosięgnąć nas wszystkich. Często w tym biorą udział dzieci... To chyba najbardziej pamiętam do tej pory. Z kolei najtrudniejsze to interwencje domowe, bo wiadomo, że jak przyjeżdża policja, to są dwie strony, które trzeba wysłuchać i jakąś decyzję trzeba na miejscu podjąć. Nie zawsze ta sprawa jest tak jasna, jak się wszystkim wydaje, bo każdy wierzy w to, co mówi. To są dla mnie jedne z najtrudniejszych interwencji.
Bywało niebezpiecznie?
- Tak, bywało niebezpiecznie. Tak jak w każdej pracy. Na takich sytuacjach uczymy się także naszych zachowań, jak sobie w takich sytuacjach stresowych, niebezpiecznych radzimy, czy dajemy radę. Jeżeli dajemy radę - nadajemy się do tego zawodu, jeżeli nie dajemy rady - to też nie musi być praca, zawód na całe życie.
Czy to jest praca dla kobiet?
- Myślę, że każda praca jest dla kobiet. Nie należy tak rozgraniczać, szczególnie w dzisiejszych czasach. Myślę, że tak, kobiety również w tej pracy znajdą swoje miejsce. Kobiety nie ustępują mężczyznom na żadnym polu, nawet siłowo w żaden sposób. Natomiast na pewno jest to dalej męski zawód, ponieważ procentowo nadal jest nas mniej. Ale myślę, że to się częściowo zmienia. Oczywiście najbardziej optymalnie jest tak, żeby w patrolu był ten mężczyzna, obok kobiety. Nie oszukujmy się, niektóre interwencje wymagają mężczyzny. Też ludzie nie zawsze chcą z tą kobietą rozmawiać. Chociażby te interwencje domowe - jak kobieta i mężczyzna pojadą na taką interwencję domową, to mamy podwójny obraz sytuacji. Ale jak to mężczyzna zgłasza na kobietę, to nie chce, żeby kobieta mu mówiła, co ma robić, bo automatycznie wywołuje to u niego agresję i ciężko jest się porozumieć. Często też to mężczyzna łagodzi te obyczaje. Myślę, że patrole mieszane to jest dobry pomysł. I myślę, że tak, jest to zawód dla kobiet. Ja jestem kobietą i się w tym odnalazłam i myślę, że inne kobiety się oczywiście również tutaj odnajdą.
Z jakimi przestępstwami zmagają się najczęściej Pani koleżanki i koledzy w Komendzie Powiatowej Policji w Ząbkowicach Śląskich?
- Myślę, że jest nadal dużo kradzieży różnego rodzaju. Dużo jest przestępstw drogowych, no nie oszukujmy się - wypadek również jest przestępstwem. Kierowanie w stanie nietrzeźwości pomimo naszych wiecznych apeli, również ludzie wsiadają za kółko pod wpływem alkoholu, to również jest przestępstwo. Łamanie zakazów sądowych również jest przestępstwem, a również to się dosyć często zdarza. Myślę, że najbardziej pospolite są właśnie kradzieże, szczególnie te sklepowe. Zmienione zostały przepisy i jeżeli w krótkim odstępie czasu jedna osoba dokona kilku kradzieży, nawet jeśli suma jednej kradzieży nie przekracza 500 zł, a w zsumowaniu przekraczają już, to jest to kwalifikowane jako przestępstwo. Również kradzież zuchwała, czyli taka, że ktoś nie zwraca uwagi na panujące obyczaje, tylko idzie po coś jak po coś swojego, lekceważąco, po czym wychodzi głównym wyjściem, to też w chwili obecnej jest przestępstwem. Uważam, że dużą naszą bolączką są kradzieże.
Czy Ząbkowice to bezpieczne miasto?
- Uważam, że tak. Nie słyszałam, żeby się tutaj źle żyło ludziom. Oczywiście, jak każde miasto, ma swoje plusy i minusy. Są różne zdarzenia, w zależności od pory roku. Ale myślę, że większości obywateli żyje się tutaj bezpiecznie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.