reklama
reklama

Damian Cenarski z Byczenia przemierza cały świat

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Damian Cenarski z Byczenia przemierza cały świat - Zdjęcie główne
reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDamian Cenarski z Byczenia przemierza cały świat, a ze swoich wypraw wraca z masą zdjęć. Opowiedział nam o pasji do podróżowania i fotografowania.
reklama

Jeździ Pan po całym świecie. Jak to się zaczęło?

- Już od najmłodszych lat byłem ciekawy świata i tego, co znajduje się za horyzontem. Lubiłem eksplorować najbliższą okolicę, włóczyć się po lasach, górkach, mokradłach - wtedy to był dla mnie cały świat. Z wiekiem zapuszczałem się coraz dalej i dalej, odkrywałem nowe rejony, obserwowałem naturę, poznawałem siebie i swoje możliwości. Ale tak na poważnie wrota na świat otworzyły mi się dopiero jak zacząłem studiować geografię na Uniwersytecie Wrocławskim. Jednoczesne zdobywanie wiedzy na uczelni oraz uprawianie sportu i tym samym dobra kondycja fizyczna sprawiły, że dość łatwo i świadomie wyruszałem na wyprawy. Ciekawość świata i poszukiwanie przygód zostały mi do dziś.

reklama

 

Jak to się stało, że pandemia Pana nie zatrzymała?

- Pandemia jednak mnie zatrzymała. Myślę, że chyba każdego w jakiś sposób mocno przystopowała albo spowolniła. Świat był pozamykany, wszyscy wiemy, że były takie okresy, kiedy wyjazd poza granice kraju był niemal niemożliwy, a jeżeli już, to wiązało się to z wieloma trudnościami. Ja jednak w tym czasie nie próżnowałem, skupiłem się na podróżowaniu po własnym kraju. Dwa razy objechałem Polskę motocyklem wzdłuż granic, raz w stronę lewą, a kolejny w kierunku prawym, po drodze odkrywając niesamowitą atrakcyjność Polski. Każda z wypraw to osiem-dziewięć dni jednorazowo w siodle, przyjemność z jazdy oraz noclegi pod namiotem na dziko. Przejechałem rowerem szlak R10 czyli wzdłuż wybrzeża Bałtyku od granicy niemieckiej po Hel, a także Szlak Orlich Gniazd - w sumie ponad siedemset kilometrów na rowerze, z noclegami oczywiście też na dziko pod namiotem. Zrobiłem Koronę Gór Polski - czyli 26 najwyższych gór z każdego pasma. Wspinałem się w Tatrach. Eksplorowałem rzeki i jeziora na kajaku.

reklama

 

Którą swoja podróż uważa Pan za najciekawszą i dlaczego?

- Bardzo trudne pytanie. W sumie każda podróż jest bardzo ciekawa, zawsze inna i dostarcza dużo pozytywnych emocji. Ale jak miałbym wybierać, to zdecydowanie wybrałbym moją pierwszą podróż do Tajlandii oraz także pierwszą podróż do Kalifornii. W Azji odkryłem zupełnie nieznany mi nowy świat: dzika przyroda, niesamowite odgłosy dżungli, ludzie, ich zwyczaje i uśmiechy, smaki kuchni jakiej nie ma w Europie, tam słonce zupełnie inaczej pali niż tu - ta wyprawa była w stylu backbackerskim - czyli najlepszym: z plecakiem i nie wiadomo gdzie się wyląduje na nocleg. Kalifornia i USA to kraj kontrastów, tam też przyroda jest niesamowita, podróżowałem od parku narodowego do parku narodowego sypiając w aucie i tanich motelach. Szerokie drogi, pustynie, góry i wyluzowani Amerykanie - coś pięknego taki roadtrip po Stanach.

reklama

 

Zdarzały się niebezpieczne sytuacje?

- Niebezpieczne sytuacje? Hmmm... Tak, kilka razy naprawdę nie było fajnie. Pamiętam, jak dawno temu wracając z Helu motocyklem uderzyłem w auto. Motocykl skasowany, mnie nic się w sumie nie stało - to było nie fajne. W Bangkoku późno w nocy w dość ciemnej rynsztokowej uliczce zatrzymała mnie policja - a tam nie ma żartów - okradli mnie z wszystkich pieniędzy jakie wtedy miałem, to też nie było fajne. Także w Meksyku całkiem niedawno obrobili nam wypożyczone auto, był to już prawie koniec wyprawy, więc powrót do domu odbył się tylko w tym co mi zostało - czyli koszulka, spodenki i kapelusz. W szwajcarskich Alpach zaskoczyła mnie burza, spałem wtedy pod namiotem bardzo wysoko na mocno otwartym terenie. Całą noc pioruny uderzały, grzmiało i padało, wiało tak mocno, że namiot zaczął się rozwalać. Wydaje mi się, że byłem w centrum tej zawieruchy - wtedy naprawdę bałem się i to też nie było fajnie. Więc przy tak intensywnym podróżowaniu od czasu do czasu niebezpieczna sytuacja jest wliczona w kalkulację, jeśli tak to można nazwać. Ale nie można się poddawać i rezygnować, jest takie powiedzenie: co mnie nie zabije, to mnie wzmocni.

reklama

 

Gdzie planuje Pan najbliższą podróż i dlaczego akurat tam?

- Najbliższa podróż już za chwil kilka. Lecę do Ammnu i mam zamiar przejechać całą Jordanię wzdłuż i wszerz oraz wejść na najwyższy szczyt, jaki się tam znajduje, a także dotrzeć do miejsca najniżej położonego na świecie, czyli ponad czterysta metrów pod poziomem morza. O Jordanii śnię od najmłodszych lat, od momentu, kiedy pierwszy raz zobaczyłem film Indiana Jones - chyba każdy wie o co chodzi (śmiech - przyp. red.). Kilka razy próbowałem tam dotrzeć, ale bezskutecznie. Teraz po raz trzeci mam zakupione bilety, poprzednie przepadły. Generalnie jestem bardzo dobrej myśli i czuję, że tym razem się uda. Jordania to także Petra, starożytne miasta, zamki krzyżowców, kaniony, pustynia Wadi-Rum, Morze Martwe i Czerwone oraz wyśmienita kuchnia arabska.

 

Gdzie jeszcze Pana nie było, a gdzie chciałby Pan pojechać, tylko nie może z jakichś przyczyn? Co to za przyczyny?

- Nie podróżowałem jeszcze po Ameryce Południowej, bardzo chciałbym tam pojechać. Dlaczego moja stopa jeszcze się tam nie pojawiła? Przyczyna to: czas. Ogranicza mnie jedynie czas i to jest największa przeszkoda - zapał mam, zdrowie mam, nutkę szaleństwa też w sobie mam (każdy podróżnik to w pewnym stopniu szaleniec), jedynie czas mnie blokuje w tym momencie. Ale myślę że nadejdzie i na Amerykę Południową pora. Cieszę się w sumie, że świat jest tak wielki i jeszcze wszystkiego nie odkryłem - bo wiem że przede mną ogrom przygód i nowych doświadczeń. Fajnie mieć plany i marzenia.

 

Wszystkie podróże dokumentuje Pan zdjęciami. Co jest większa pasją: podróżowanie czy fotografowanie?

- Podróżowanie i fotografowanie to pasja na tym samym poziomie. Jednocześnie uzupełniają się i przenikają, w moim przypadku jedno bez drugiego chyba nie może istnieć. W sumie nie lubię fotografować, gdy nie podróżuję, a jak podróżuję, to zawsze z aparatem w ręku. Uwielbiam znajdować się w nowym miejscu i łapać chwile w kadr. Fotografuję wszystko, co mnie zadziwia i intryguje, wszystko co jest nowe i inne dla mnie. Lubię fotografować ludzi w trakcie ich codziennych zajęć, lubię fotografować naturę zarówno żywą jak i nieożywioną - skały, góry, chmury, wodospady. Takie obiekty jak budynki, murale czy samochody także znajdują się w obrębie moich zainteresowań. Uwielbiam trzymać aparat w ręku, ten moment celowania, ostrzenia, jego dźwięk przy cykaniu i satysfakcję z ustrzelonego celu. Znajomi śmieją się ze mnie że robię sto zdjęć na minutę (śmiech - przyp. red.).

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama