Do zdarzenia doszło w środę, 28 lutego po godz. 9.
Na szczęście pojazd był pusty i nikomu nic się nie stało - mówią ząbkowiccy policjanci. - Do jego wyciągnięcia zostali zaangażowani nie tylko nurkowie, ale również Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Ząbkowicach Śląskich i OSP Kamieniec - dodają.
Strażacy byli zaskoczeni sytuacją nie mniej od policjantów.
Nasza służba to jedna wielka przygoda ale ostatnio czujemy, że weszliśmy na wyższy level - mówi o wezwaniu młodszy kapitan Mirosław Gomółka z KP PSP w Ząbkowicach Śląskich.
Strażak relacjonuje akcję.
Spinamy naszego SLRr-a z łodzią, dodatkowo zabieramy rękawy sorpcyjne i z garażu ruszamy razem z GCBARt Volvo, na którym rządzi zastępca dowódcy JRG. Po chwili jesteśmy na miejscu niemal równocześnie z patrolem Komendy Powiatowej Policji w Ząbkowicach Śląskich. Zbieramy informacje oraz prowadzimy rozpoznanie. Informacje zawarte w zgłoszeniu potwierdzamy na miejscu wspólnie z funkcjonariuszami policji. Na wodzie nie widać ,,filmu” oraz plam oleju, ale mamy realne zagrożenie. Wodujemy łódź i przystępujemy do poszukiwań pojazdu. W ręce bosak i powoli sprawdzamy teren wskazany przez zgłaszającego. Pojazd odnajdujemy w odległości około 15 metrów od brzegu na głębokości około 4 metrów - dodaje.
Na miejsce przybywa Specjalistyczna Grupa Wodno-Nurkowa ,,Wrocław 1" z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu. Strażacy podzielili teren akcji na dwa odcinki bojowe.
Płetwonurkowie przygotowują się do działań, a my w tym samym czasie ustawiamy nasze pojazdy i przygotowujemy wyciągarki samochodowe. Chłopaki z Wrocławia schodzą pod wodę, w której praktycznie nie ma widoczności ,,podczepiają” zawiesie pasowe oraz linę wyciągarki. Następnie do pojazdu podczepiają balony wypornościowe które napełnione powietrzem unoszą pojazd z dna. Chłopaki odwalili kawał świetnej roboty - fachowcy w każdym calu - docenia Gomółka.
Płetwonurkowie wycofali się i teraz czas na wyciągarki z GBA OSP Kamieniec Ząbkowicki oraz z ząbkowickiego Volvo.
Kilka zmian ustawienia pojazdów oraz budowa układu ze zbloczem umożliwia nam przyciągnięcie pojazdu do brzegu. Żeby było łatwiej w ruch idą szpadle profilujemy sobie delikatnie brzeg i po chwili auto mamy już w jego ,,naturalnym środowisku” czyli na lądzie - mówi kapitan Gomółka. - Działania kończymy około 13.30 i wracamy do jednostek, bogatsi o nowe doświadczenia oraz zadowoleni z uratowania zbiornika przed zanieczyszczeniem paliwem oraz olejem - dodaje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.