To, co dzieje się w bloku przy ul. Jasnej 3c, to istny Armagedon. Damian i Teresa F. grożą sąsiadom, wyzywają ich, zagracają piwnicę i korytarz, a nawet paradują z fekaliami w wiadrze i wylewają je do studzienek kanalizacyjnych. Pisaliśmy o tej sprawie w sierpniu. Wtedy to sąsiedzi państwa F. skarżyli się nam , że ostatnimi czasy nie ma dnia i nocy, by nie były wszczynane awantury. Wyzwiskom, przekleństwom nie ma końca. Krzyki, wyłamywanie drzwi są na porządku dziennym. Do awantur wzywane jest też pogotowie ratunkowe, straż pożarna i inne służby państwowe. Lokatorzy wyzywani są najgorszymi wulgarnymi słowami. Starsze samotne lokatorki boją się wychodzić z mieszkań i boją się przechodzić obok tych państwa na klatce schodowej. Do piwnicy chodzą tylko wtedy, gdy mają kogoś do towarzystwa. Damian F. składuje w piwnicy masę śmieci, niektóre z komórek samowolnie zajął, a sąsiedzi boją się o nie upomnieć. W zagraconej piwnicy pojawiają się szczury. Potrzeby fizjologiczne matka i syn załatwiają do wiaderka i następnie wynoszą i wylewają fekalia do kratek burzowych kanalizacji deszczowej przy ul. Jasnej i Ziębickiej. Czasem rozlewają odchody na klatce schodowej... Kilkukrotnie zalali mieszkanie pod sobą.
Boją się o życie
- Zachowanie tej rodziny, jej nieodpowiedzialność, może kiedyś, czego się obawiamy, doprowadzić do tragedii. Mają przecież gaz. A skutki mogą być tragiczne. Obawiamy się o życie swoje i naszych rodzin - mówili nam.
Mężczyzna i jego matka grożą sąsiadom nawet pozbawieniem życia. Zresztą nie tylko sąsiadom, ale też interweniującym policjantom, strażakom i ratownikom. A także pracownikom spółdzielni.
Spółdzielnia Mieszkaniowa w Ząbkowicach Śląskich wielokrotnie próbowała coś w tej sprawie zrobić. Na przykład wywieźć zgromadzone przez Damiana F. graty. Najpierw napisała do mężczyzny pismo, że on to ma zrobić w określonym terminie. Lokator poprosił o przedłużenie terminu, ale i do tego czasu nie posprzątał. Dlatego została wezwana specjalna firma. A Damian F. postawił sobie lodówkę na środku i usiadł na tej lodówce uniemożliwiając dostanie się do zgromadzonych rzeczy. Pracowników firmy oczywiście zwyzywał i groził im.
Przedstawiciele spółdzielni pozbierali też dokumenty z policji, straży miejskiej, straży pożarnej. Radca prawna przygotowała pismo złożyła w prokuraturze.
- Prowadzimy to postępowanie - przyznaje nam Robert Fudali, prokurator rejonowy w Ząbkowicach.
Na razie policja przesłuchała pracowników spółdzielni.
Mieszkańcy klatki z końcem października złożyli w spółdzielni nowe pismo (patrz ramka). Domagają się w nim obniżki czynszów, jeśli sytuacja nie poprawi się.
We wtorek wywieźli
- Poprzednio ten pan zablokował nam wywózkę śmieci. Teraz wystąpiliśmy o asystę policji i dzięki temu mogliśmy większość tych zgromadzonych śmieci wywieźć - mówił nam we wtorek, 8 listopada, zaraz po akcji prezes Leszek Szlachta.
Sąsiedzi na chwile odetchnęli.
- Mam ogromną prośbę do mieszkańców, aby na bieżąco pisali do nas pisma, jak coś się dzieje - apeluje prezes Szlachta. - Mogą zawsze też zrobić zdjęcie i dołączyć do pisma. Te pisma i inne dowody my będziemy dokładać policji, dzięki czemu być może postępowanie szybciej się zakończy - dodaje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.