Wszystko wydarzyło się 5 maja zeszłego roku. Mężczyzna z Bielawy przyjechał do Rudnicy i zaparkował w oczekiwaniu na kolegę. Tymczasem to, że zatrzymał swój samochód właśnie tam, nie spodobało się trzem mieszkańcom Rudnicy. Zaatakowali oni przyjezdnego, próbowali wyciągnąć go z samochodu, a ten nie zdążył zablokować drzwi. Mężczyźni atakowali wciąż bielawianina, aż ten sięgnął po maczetę, którą przewoził w aucie. Machał nią na oślep i trafił w rękę jednego z napastników.
Trafił w prawą dłoń 34-letniego mieszkańca Rudnicy powodując obrażenia - mówi prokurator Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. - Wówczas udało mu się zatrzasnąć drzwi i odjechać - dodaje.
Atakujący mieszkańcy Rudnicy byli pijani. Policji przedstawili zupełnie inaczej okoliczności zdarzenia. Opowiedzieli, że bielawianin przyjechał przed jeden z budynków w Rudnicy i zaatakował mieszkańca maczetą, po czym odjechał. Funkcjonariusze szybko go zatrzymali. Szybko też usłyszał zarzuty: spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 3 lat, a także zarzut gróźb karalnych, za co grozi mu do 2 lat więzienia. Sąd zastosował wobec podejrzanego dozór policyjny oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych. Drugim pokrzywdzonym był mężczyzna, któremu 27-latek rzekomo groził.
Sprawa toczyła się w ząbkowickiej prokuraturze do 27 października 2023 r., kiedy to została umorzona z uwagi na działanie w warunkach obrony koniecznej.
Postanowienie to nie jest prawomocne, gdyż jeden z pokrzywdzonych złożył na nie zażalenie - mówi prokurator Orepuk.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.