Zacznijmy tradycyjnie: dlaczego została Pani detektywem? Jak długo już działa Pani w branży detektywistycznej?
Tak profesjonalnie zaczęło się w 2015 roku od poszukiwań Ewy Tylman, w których braliśmy udział, współpracując z innym znanym detektywem. W dzisiejszych czasach pełnych niedomówień, problemów i tragedii wiele osób decyduje się na zdecydowany krok i wynajmuje prywatnego detektywa, by ten pomógł w rozwiązaniu jakiejś trudnej, skomplikowanej sprawy.
Co trzeba zrobić, żeby zostać detektywem? Każdy może nim być?
Detektyw to osoba, która świadczy usługi detektywistyczne. Pracuje on zwykle dla Agencji Detektywistycznej zajmującej się tropieniem, obserwowaniem, śledzeniem danej osoby. W Polsce jest to zawód dość młody, uznawany dopiero od 2001 roku. Nic dziwnego, w ostatnich latach zapotrzebowanie na tego typu usługi gwałtownie wzrosło. Detektyw musi umieć pracować w pełnej dyskrecji, wtopić się w tłum, by nie zostać zdemaskowanym. Jest to zawód niezwykle stresujący, obciążający psychicznie, dlatego nie jest to zawód dla każdego. Detektyw musi umieć dociekać, musi drążyć problem tak, by dojść do jego rozwiązania.
Jakie sprawy rozwiązujecie?
Z usług detektywistycznych korzystają klienci w różnych przypadkach. W przypadku czyjegoś zaginięcia, wytropienia kogoś, ale także w przypadku niewiernego męża czy oszukującej żony.
Na czyje zlecenie najczęściej działacie? Prywatnego klienta czy firm?
Zgłasza się do nas wiele firm głównie windykacyjnych, ale staramy się przyjmować zlecenia tylko od klientów indywidualnych gdyż oni najbardziej potrzebują pomocy detektywa. Zdarzają się również kancelarie prawne które potrzebują pomocy dla swojego klienta.
Jak wygląda praca detektywa?
Zlecenia, jakie przyjmowane są przez biura detektywistyczne można podzielić na trzy zasadnicze kategorie: sprawy rodzinne, sprawy gospodarcze, sprawy kryminalne. Sprawy rodzinne to nie tylko kwestie zdrad małżeńskich, ale również ustalenie miejsca pracy oraz źródła dochodu osób, które uchylają się od płacenia alimentów. Czasem rodzina zaginionej osoby zgłasza się do biura w celu odnalezienia krewnego. Ponadto z usług biur detektywistycznych korzystają również przedsiębiorcy, którzy chcą sprawdzić swojego pracownika lub kontrahenta, a także banki. Zazwyczaj chodzi o ustalenie lojalności pracownika, wykrywanie nadużyć finansowych, wywiad wśród konkurencji lub zbieranie informacji o bezprawnym wykorzystywaniu znaków towarowych. Oprócz wymienionych powyżej spraw zdarzają się również bardziej niebezpieczne zlecenia, które nie tylko wymagają sporo odwagi, ale również znacznych umiejętności, a także posiadania pewnych predyspozycji. Zazwyczaj przy takich zleceniach chodzi o pomoc ofiarom szantażu, pomoc w oczyszczeniu klienta z zarzutów, czy wyszukiwanie nowych, istotnych dowodów w sprawach karnych.
Film, a rzeczywistość. Czy praca detektywa rzeczywiście wygląda tak, jak jest pokazywana na dużym i małym ekranie?
Detektyw nie ma dostępu do typowo policyjnych informacji. Podsłuchy nie wchodzą w rachubę, tego po prostu nie możemy robić jako detektywi. Głównie posługujemy się aparatami o różnych właściwościach. Są takie, które umożliwiają widzenie w nocy, bądź takie, gdzie obiektyw aparatu lub kamery sięgnie naprawdę daleko. W paradokumentach detektywistycznych pokazywane sprawy są mocno podkoloryzowane. Tam detektywi wszędzie gdzie mogą podrzucają podsłuchy, małe kamerki, a rozwiązanie sprawy następuje w przeciągu dnia lub kilku dni.
Oprócz działalności typowo detektywistycznej jesteście też "łowcami pedofilów". Od kiedy i dlaczego właśnie ich tropicie?
Wszystko zaczęło się kilka lat temu, gdy oglądaliśmy program telewizyjny o pedofilach. Nie mogliśmy uwierzyć, że jest ich aż tylu, i że faktycznie tak łatwo łowią dzieci w sieci internetowej. Weszliśmy na zwykły czat, gdzie podaliśmy się za 12-latkę. Nie musieliśmy długo czekać, pedofil pojawił się szybko. To nas uderzyło i postanowiliśmy działać. Przez kilka lat doprowadziliśmy do zatrzymania kilkudziesięciu pedofilów między innymi we Wrocławiu, Poznaniu, Częstochowie, Wałbrzychu, Kłodzku, Świebodzicach, Skoczowie, Pasłęku i innych miastach. Pedofile też już nie mogą czuć się bezpieczni. Na spotkanie, zamiast młodziutkiej osóbki, może przyjść ktoś całkiem inny i zakończyć ich chorą działalność w sieci i realu. Łowcy pedofilów, jak sama nazwa wskazuje zajmują się tropieniem niebezpiecznych przestępców seksualnych w sieci. Umawiają się z nimi na spotkania, podając się za osoby nieletnie. Całe spotkanie jest prowokacją, która ma na calu schwytanie zboczeńca.
Ilu udało się Wam do tej pory wytropić? Jak w większości zakończyły się te sprawy?
Oni są różni. Czasem prości, czasem elokwentni. Niektórzy dłużej dziecko urabiają, inni zaś od razu proponują sex. Najgorsze jest to, że z jednej strony to my doprowadzamy do ich zatrzymania, czyli ratujemy inne dzieci przed oprawcą, ale skutkiem tego wyrok jest łagodniejszy, bo do poważnego przestępstwa nie doszło. Zazwyczaj taki pedofil po przesłuchaniu jest wypuszczany, dostaje tylko dozór policyjny do czasu rozprawy, która kończy się przeważnie wyrokiem w zawieszeniu, ale zdarzają się też wyroki bezwzględnego więzienia.
Pani zdaniem dzisiejszy szeroki dostęp do internetu sprzyja pedofilskiej działalności?
Wszyscy ostrzegamy nasze małe oraz nastoletnie dzieci, by nie spotykały się z ludźmi poznanymi przez internet. Mogą oni bowiem okazać się niebezpiecznymi zboczeńcami. Ofiarami okazują się dzieci potrzebujące kontaktu, takie, których rodzice mają swoje troski na głowie, albo są zwyczajnie niedojrzali, egoistyczni, koncentrujący się na sobie. Nie zdajemy sobie sprawy, że w sąsiednim pokoju siedzi dziecko wpadające w łapy mrocznego łowcy. Rodzice muszą się postarać, by dziecku pokazać świat i towarzyszyć mu w trudnych momentach.
Opowie Pani o dwóch najtrudniejszych sprawach, którymi się zajmowaliście?
Jedną z najtrudniejszych spraw jest chyba zaginięcie kobiety w woj. opolskim. Kobieta zniknęła w trakcie małej imprezy organizowanej nad jeziorem z mężem i znajomymi. Według relacji uczestników zaginiona odeszła do lasku za potrzebą i już nie wróciła. Obecnie ani mąż, ani znajomi nie chcą współpracować i nie zdradzają co tak naprawdę się stało. Wszyscy wyjechali za granicę i unikają kontaktu. Do dziś nie udało się odnaleźć kobiety ani jej ciała. Inną sprawą jest pedofil, który umówił się z dzieckiem we Wrocławiu. Na miejsce spotkania przyjechał luksusowym samochodem. Gdy zorientował się że jest to pułapka podjął próbę ucieczki. Nie reagował na sygnały świetlne i dźwiękowe policji i z dużą prędkością uciekał przejeżdżając przez trawniki pod supermarketem. Po pewnym czasie staranował próbujący go zatrzymać radiowóz policyjny. Został zablokowany przez inne samochody ale nie chciał otworzyć drzwi auta. Ponieważ jeden z policjantów został ranny musieliśmy udzielić im wsparcia. Skończyło się na wybiciu szyb w samochodzie podejrzanego, a on sam został z niego wyciągnięty i skuty kajdankami.
A jeżeli chodzi o nasz teren– dużo spraw prowadzicie z rodzinnych stron? Która z nich najbardziej zapadła w pamięć ?
W naszych rodzinnych stronach obecnie prowadzimy jedną sprawę, ale nie możemy na tym etapie o niej mówić. Wcześniej były to głównie prośby rodziców o sprawdzenie osób z jakimi korespondują ich dzieci. Najbardziej zapadła chyba w pamięci akcja zatrzymania pedofila, który na spotkanie z dzieckiem przyszedł razem ze swoją 5-letnią córką. W tym momencie musieliśmy zmienić taktykę i w trakcie dynamicznego zatrzymania podejrzanego jego córka musiała być odsunięta w bezpieczne miejsce. Na szczęście w naszej grupie są również kobiety, które natychmiast otoczyły opieką dziewczynkę.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.