Alarm nadszedł dokładnie o godz. 10.43 we wtorek, 27 lutego: „Lutomierz, pali się dom”.
Wpadamy na garaż, bramy są już w górze, ubieramy mundury, a do wozów razem z nami wskakuje zastępca dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej oraz „operacyjniak” i ruszamy z garażu dwoma ciężkimi oraz SHD. Po drodze szykujemy się do działań, rękawice nitrylowe, sprawdzenie łączności, latarki. Chłopaki dopinają jeszcze mundury, a w tle tego wszystkiego korespondencja z dyżurnym stanowiska kierowania. Wiemy, że do zdarzenia rzucił dodatkowo OSP Lutomierz , OSP Stoszowice , OSP Przedborowa oraz OSP KSRG Budzów czyli całą gminę Stoszowice - relacjonuje młodszy kapitan Mirosław Gomółka z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Ząbkowicach Śląskich.
Gdy strażacy z Ząbkowic dotarli na miejsce, byłą tam już jednostka OSP Lutomierz. Zawodowcy z ochotnikami weszli razem do budynku.
Jeden prąd wody, wentylacja nadciśnieniowa i pożar rozwijający się w kotłowni mamy opanowany. Lecz przed budynkiem znajduje się poparzona kobieta wraz ze swoją córką - mówi kapitan Gomółka. - Wyznaczmy punkt medyczny oraz chłopaków odpowiedzialnych za kwalifikowaną pierwszą pomoc. Jednocześnie dziecko które nie odniosło obrażeń umieszczamy w kabinie naszego Volvo pod opieką rewelacyjnych dziewczyn z OSP Stoszowice, które z ,,matczyną czułością" zaopiekowały się dziewczynką. Alicja oraz Wiktoria dziękujemy wam za nieocenioną pomoc, jesteście wielkie - dodaje.
Siedmiolatka dostała od strazaków maskotkę misia. Tymczasem rozgrywa się walka o życie i zdrowie jej mamy.
Zaczynamy zaopatrywać rozległe oparzenia I oraz II stopnia u poszkodowanej. W ruch idą hydrożele, następnie komfort termiczny, przy jednoczesnym wsparciu psychicznym. Na miejsce dociera zespół ratownictwa medycznego. Poszkodowaną kobietę przekazujemy w ręce ratowników medycznych, a dziewczynkę po przebadaniu członkom rodziny - relacjonuje dalej Mirosław Gomółka.
Stan poszkodowanej był na tyle poważny, że do Lutomierza skierowano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Strażacy wyznaczyli lądowisko i zorganizowali łączność. Przyleciał Ratownik 23 z Opola. Gdy ranna znalazła się w helikopterze, ten odleciał do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Akcja strażaków trwała 2 godziny i 10 minut.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.