Gmina Stoszowice. Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci konia Egista, do którego doszło 16 sierpnia ubiegłego roku. Swojego śledztwa nie umorzył jednak detektyw Krzysztof Rutkowski. I wytypował sprawcę. Rutkowski do sprawy włączył się jeszcze w sierpniu zeszłego roku. Sprawa zastrzelenia konia była głośna w całym kraju, a nawet poza jego granicami, szczególnie wśród środowisk jeździeckich. Egist, nazywany przez swoją właścicielkę Annę Zenl Gumisiem, był m.in. dwukrotnym mistrzem świata w jeździe konnej bez ogłowia. Został wyszkolony do poziomu Grand Prix. Anna Zenl podała śledczym jego wartość: 100 tys. euro. Ale wartość sentymentalna jest dużo większa.
Tańczący wierzchowiec
Anna Zenl Egista chowała od źrebaka. Nigdy nie założyła mu ogłowia. Nauczyła konia tańczyć. Wykonywała z nim efektowne akrobacje. Latem ubiegłego roku przyjechała w nasze tereny leczyć się z nowotworu. Zabrała ukochanego konia, miała z nim wystąpić w Karpaczu. Do występu jednak nie doszło, 16 sierpnia ktoś zastrzelił Gumisia na padokach w Budzowie-Kolonii.
Właścicielka wierzchowca oskarżyła o śmierć swojego podopiecznego myśliwych, którzy polowali tej nocy nieopodal. Podobnie Krzysztof Rutkowski sugerował ciągle, że zastrzelenie konia to wina myśliwych, ale też wskazywał na niedaleką strzelnicę.
Rutkowski prowadził też "Magazyn kryminalny" poświęcony sprawie Egista, który został wyemitowany we wrześniu na antenie Superstacji. Tam telefonicznie połączył się z łowczym z naszego lokalnego koła Wrzos, Jackiem Pawłowskim, który kategorycznie zaprzeczał, jakoby któryś z myśliwych mógł zastrzelić konia. Krzysztof Rutkowski tymczasem skupił się na myśliwych, wskazując też na osoby, które niedaleko padoków miały sobie urządzić strzelnicę. W rozmowie z nami już po programie wysnuł hipotezę, że ktoś, kto zastrzelił konia, mógł zabrać z miejsca zbrodni kulę, która opuściła ciało zwierzęcia.
O zastrzeleniu konia pisaliśmy TUTAJ
"Walczymy do końca"
Rozmawialiśmy teraz ponownie z Krzysztofem Rutkowskim.
Szukacie jeszcze sprawcy? - pytamy właściciela biura detektywistycznego.
- Tak, dalej szukamy. My walczymy do końca, aż złapiemy - mówi nam Rutkowski. - Mamy wytypowanego sprawcę.
Myśliwy? - dopytujemy. - Tak - odpowiada Rutkowski. Tymczasem prokuratura ustaliła, że koń zginął z broni karabinowej nieużywanej do polowań. - Z karabinu, ale myśliwskiego - upiera się Rutkowski. - Przecież nie wojskowego.
"Jeszcze chwila"
I co teraz? Biuro detektywistyczne znanego celebryty ma wytypowanego sprawcę i co dalej? - Działamy dalej - mówi hardo Rutkowski.
Przekażecie go policji? - pytamy. - Tak, jak to robimy zazwyczaj. A kiedy to będzie? - Jeszcze chwila.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.